Zapalony prezes

Mija 10 lat od czasu, gdy Dominic Brisby, nowy prezes Imperial Tobacco Polska, rozpoczął pracę w czwartej firmie tytoniowej świata. Przed nim trudne zadanie: walka o pozycję firmy na kurczącym się rynku

Publikacja: 10.01.2009 03:20

Dyplom z filozofii okazał się równie przydatny w robieniu kariery przez Dominica Brisbye’ego jak stu

Dyplom z filozofii okazał się równie przydatny w robieniu kariery przez Dominica Brisbye’ego jak studia ekonomiczne

Foto: Rzeczpospolita

Objęcie funkcji prezesa trzeciej pod względem udziałów rynkowych firmy tytoniowej w Polsce zaczyna w trudnym dla branży momencie. Od 1 stycznia 2009 r. akcyza na papierosy wzrosła o 18 proc., co przełoży się na pewno na wzrost cen i dalszy spadek popytu na papierosy z legalnych źródeł. Po ubiegłorocznej podwyżce akcyzy ich sprzedaż zmniejszyła się o ok. 9 proc.

Tymczasem następca Detlefa Moede’a (kierował Imperial Tobacco Polska od 2004 r.) musi nie tylko walczyć o utrzymanie wyników spółki na kurczącym się rynku papierosów. Czeka go także dokończenie restrukturyzacji, która zaczęła się po przejęciu przez Imperial Tobacco firmy Altadis. Jego cel jest prosty: większa efektywność (w czym mają pomóc m.in. pracownicy działu sprzedaży przyłączonej firmy) oraz niższe koszty.

Karierę w Imperial Tobacco Dominic Brisby zaczął w 1999 r., tuż po ukończeniu Oxford University, gdzie studiował filozofię, nauki polityczne oraz ekonomię. Pracował w Wielkiej Brytanii, Rosji i na Wyspach Kanaryjskich. Do sierpnia ubiegłego roku, zanim objął stanowisko dyrektora do spraw rynku w polskim oddziale, był dyrektorem Imperial Tobacco w Czechach.

Mimo że stanął tam przed wyzwaniami podobnymi do tych, które teraz czekają na niego w Polsce, dobrze wspomina swój pobyt u naszych południowych sąsiadów. W 2007 r. w wywiadzie dla magazynu Brytyjskiej Izby Handlowej „Focus” przyznał, że Praga podoba mu się bardziej niż ciepłe plaże Kanarów. Urzekała go także otwartość, pracowitość i szczerość Czechów.

Podobne cechy podobają mu się u Polaków. Mniej odpowiada mu za to pogoda w Polsce. Przyznaje, że się nie spodziewał, że zimy są u nas aż tak mroźne. Niechęć do niskich temperatur nie przeszkadza mu jednak w uprawianiu narciarstwa. Lubi robić to szczególnie w Aspen. Zdarza się, że na szusowanie po stokach poświęca dwa tygodnie urlopu.

Oprócz sportów zimowych lubi rosyjską literaturę, a także interesuje się winami oraz historią militarystyki. Pasjonuje go szczególnie okres bitew napoleońskich.

Jak przystało na Brytyjczyka, lubi również polowania, szczególnie na bażanty. Z powodu obowiązków w ojczyźnie bywa jednak niezbyt często. Jego zdaniem tęsknota za najbliższymi to największy minus pracy za granicą. Na rozmyślania o tym nie ma jednak zbyt wiele czasu. Większość dnia spędza w pracy. Sprawami służbowymi zajmuje się także w domu.

Ma poczucie humoru i dystans do siebie. Zapytany, co zrobiłby, gdyby został mu tylko jeden dzień życia, odpowiedział, że pojeździłby na nartach, a wieczorem wypił kilka drinków z przyjaciółmi. Z kolei na pytanie, czy jest ktoś, kto go podziwia, stwierdził, że robi to jego pies.

Opinie Ekonomiczne
Robert Gwiazdowski: Repolonizacja, czyli reupartyjnienie gospodarki
Opinie Ekonomiczne
Bogusław Chrabota: Tusku, nie ścigaj się z Trumpem
Opinie Ekonomiczne
Tusk odpowiada na Trumpa czy mówi Trumpem?
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Zamiast obniżać składkę zdrowotną, trzeba ją skasować
Opinie Ekonomiczne
Bełdowski, Góral: Kowal zawinił, bank powiesili