Kiedyś można było dojechać z Warszawy do Holandii, Rzymu czy Warny. Była to wielka przygoda, wcale nie mniejsza od podróży samolotem. Dlaczego polskie koleje z niej zrezygnowały? Powodów jest pewnie kilka, ale podstawowy jest ten, że „się nie opłacało". Mało jest to przekonujące, ponieważ kolejom w innych krajach, wręcz przeciwnie, opłaca się. I co więcej, takie połączenia dają zarobić.
Nowością transportową w Polsce w sezonie zimowym ma być oferta czeskiego Regio Jet, dzięki której w ciągu jednej nocy i kawałka następnego dnia dojedziemy z Warszawy we włoskie Alpy. Widoki, jakie będziemy mieli rano w podróży przez Austrię – bezcenne. I bez obaw, że ktoś w transporcie uszkodzi nam narty.
Czy takie podróże będą tańsze? Oczywiście, jeśli wybierzemy mniej ekskluzywną wersję, czyli prosty przejazd z punktu A do punktu B. Albo potraktujemy nocną podróż jako oszczędność na hotelu. Drożej zrobi się, kiedy postanowimy z takiej podróży zrobić sobie przyjemność i połączymy podróż z lifestyle'ową wycieczką. Zwłaszcza kiedy wybierzemy „hotel na kółkach", z wygodnymi łóżkami i starannie przygotowanym jedzeniem, bo jest coraz więcej przewoźników, którzy postawili sobie słynny Orient Express jako punkt odniesienia.
I taki pozostanie trend w przyszłości. Wcześniej czy później podróże lotnicze po Europie przestaną być popularne, jak jest to obecnie. Już teraz widać naciski ekologów na ich ograniczenie i to jak kolejne rządy wprowadzają ceny minimalne na przeloty bądź wręcz zakazują podróży lotniczych na tych trasach, gdzie pociągiem można dojechać w kilka godzin. Zwłaszcza szybkim, a tych jest coraz więcej.
Wynika to z troski o środowisko naturalne, dla którego podróże lotnicze są znacznie bardziej szkodliwe niż pociągiem napędzanym nie paliwami kopalnymi, ale energią elektryczną. Oczywiście, jeśli pochodzi ona ze źródeł odnawialnych.