W USA wystrzelono na orbitę nowy statek kosmiczny Dragon z dwoma astronautami na pokładzie. To pierwsza od wielu lat załogowa misja zrealizowana z wykorzystaniem amerykańskiego sprzętu. Wycofanie z użytku ostatniego wahadłowca oznaczało, że przez niemal dekadę NASA nie posiadała żadnej maszyny zdolnej do wyniesienia człowieka na orbitę. Musiała więc płacić za tę usługę pośrednikowi czyli Rosji. A pośrednik, jak to pośrednik, narzucał swoje wysokie ceny i za każde użyczenie przestarzałego statku Sojuz kazał sobie płacić 80 mln dolarów od pasażera.
Ponieważ taka sytuacja była nie do wytrzymania ani z punktu widzenia prestiżowego, ani biznesowego, rząd amerykański postanowił z tym skończyć. Rozwiązania poszukano na styku pomiędzy państwem a sektorem prywatnym. Zaproszono dwie prywatne firmy – SpaceX i Boeing – do wybudowania statku nowej generacji, który miałby wozić Amerykanów w kosmos sprawniej i o połowę taniej od rosyjskiego Sojuza. I właśnie zobaczyliśmy pierwszy taki prywatno-publiczny lot.
Nasz odlot w kosmos odbył się w zupełnie innej dziedzinie. Ministerstwo Aktywów Państwowych ogłosiło, że planuje stworzenie lub zakupienie sieci sklepów, w których sprzedawano by tanią w skupie, ale dziś kosmicznie drogą w sklepie polską żywność.
W tym przypadku też chodziło o zmianę sytuacji, która była nie do zaakceptowania ani z punktu widzenia prestiżowego, ani biznesowego. Jak świat światem, rolnicy protestowali przeciwko temu, że cena żywności w sklepie jest wyższa od tej, którą oni dostają w skupie. Najwidoczniej pomiędzy rolnikiem a konsumentem pojawiają się złodzieje pośrednicy, którzy nie wiadomo za co pobierają swoje marże, przez co rolnik dostaje mniej pieniędzy niż powinien. Pokrętne tłumaczenia pośredników, że zakupioną od rolnika żywność trzeba sortować, magazynować, dostarczać do hurtowni, potem do sklepu detalicznego, a potem sprzedać (co rzekomo wiąże się z jakimiś kosztami) można oczywiście włożyć między bajki.
Rozwiązania problemu nasze ministerstwo również poszukało na styku pomiędzy państwem a sektorem prywatnym. To oczywiste, że gdyby powstała sieć sklepów państwowych, marże można by obniżyć niemal do zera. Tak znakomite rozwiązanie funkcjonowało przecież ku ogólnemu zadowoleniu jeszcze 30 lat temu.