Paweł Poszytek: Drugą Szwajcarią nie będziemy

Global Innovation Index 2024 uświadamia nam w sposób dość bolesny, gdzie jest nasze miejsce na globie. Nasz spadek w rankingu w stosunku do roku 2022 spowodowany jest między innymi mniejszymi nakładami i rozwiązaniami legislacyjnymi wspierającymi rynek i biznes przez państwo.

Publikacja: 30.01.2025 05:02

dr. hab. Paweł Poszytek

dr. hab. Paweł Poszytek

Foto: PAP/Andrzej Lange

Co dwa lata Global Innovation Index ogłasza światowy ranking krajów w kontekście innowacyjności. Niedawno mogliśmy zapoznać się z wynikami tego rankingu za rok 2024. Ku mojemu wielkiemu zdziwieniu można było usłyszeć komentarze, że w świetle tych wyników możemy zostać drugą Szwajcarią, która zarówno w edycji 2022, jak i 2024 zajęła pierwsze miejsce w Europie i na świecie, czyli jest najbardziej innowacyjną gospodarką na globie. Wyniki Polski w obu edycjach rankingu nie uprawniają w żaden sposób tej tezy.

Otóż nasz kraj w rankingu 2022 uplasował się na 25. miejscu w Europie i na 38. na świecie. W edycji 2024 zajęliśmy 24. miejsce w Europie, co dało nam 40. pozycję na świecie. Mimo że awansowaliśmy w Europie o jedno oczko, to i tak wyprzedziła nas znacznie mała Litwa. Natomiast osłabienie naszej pozycji w skali globalnej oznacza, że to nie my gonimy Szwajcarię, tylko że świat nam ucieka, i to jest w moim przekonaniu najważniejsza lekcja i przesłanie płynące z danych opublikowanych przez Global Innovation Index 2024.

Innowacje radykalnie zmieniają życie

To moje przekonanie jest również utwierdzone poprzez osobiste doświadczenie wynikające z odbytego stażu naukowego na Uniwersytecie Stanforda oraz bliskich obserwacji Doliny Krzemowej, gdzie codziennie tworzone są technologiczne innowacje, które w sposób radykalny zmieniają nasze życie, zarówno w sferze zawodowej, jak i społecznej.

Nawet nie jesteśmy świadomi, jak często w codziennym życiu korzystamy z tych innowacji, używając naszych smartfonów, robiąc zakupy w internecie, prowadząc samochody, używając nawigacji czy nawet gotując w domu. Elektroniczne zegarki potrafią robić nam EKG i mierzyć saturację tlenu we krwi, nie mówiąc już o podstawowych funkcjach, do których już zdążyliśmy się przyzwyczaić, takich jak mierzenie ciśnienia. Na wspomnianym Uniwersytecie Stanforda byłem świadkiem tworzenia nowej technologii związanej z inteligentnym sedesem, który będzie w stanie dokonywać analizy, nazwijmy to eufemistycznie, deponowanej w nim przez nas materii. W czasie rzeczywistym otrzymamy, na przykład, wyniki moczu z informacją, że należy zgłosić się do lekarza ze względu na problemy związane z prostatą lub po prostu, że jest się w ciąży. Możliwości są wielorakie.

O Uniwersytecie Stanforda wspominam tu też nie bez przyczyny i znaczenia. Przypomnę tylko, że to właśnie tam pierwsze kroki stawiali Hewlett i Packard, to tam w 1968 roku (!) zaprezentowano pierwszą myszkę komputerową, to wreszcie Uniwersytet Stanforda testował pierwszą, powszechną wersję internetu na zlecenie rządu USA, nie wspominając o wielu innych inicjatywach, odkryciach i działaniach na tej uczelni, które fundamentalnie zmieniły świat.

Świat nam ucieka

To, jak bardzo ucieka nam świat w sferze technologii, można zauważyć też na innych przykładach. Pomimo wielu dyskusji przetaczających się przez media i donoszących o problemach związanych z wdrażaniem takich technologii jak autonomiczne samochody, uprzejmie donoszę, że po San Francisco jeżdżą autonomiczne taksówki Waymo i nie są one tam rzadkim widokiem. Dzięki potężnym mocom obliczeniowym dostarczanym na przykład przez firmę NVidia i ich systemowi Omniverse (przyp. aut.: cyfrowy bliźniak zjawisk i procesów występujących wokół nas) opracowano już oprogramowanie do całkowicie niezawodnych systemów jazdy autonomicznej czy też prognozowania pogody z większą dokładnością, niż ma to miejsce obecnie. Możliwości tej technologii opartej o sztuczną inteligencję i tworzenie niewyobrażalnie dużej liczby symulacji poszczególnych zjawisk pozwalają też między innymi tworzyć nowe leki bez konieczności testowania ich na pacjentach.

I znowu, możliwości stają się nieograniczone, tym bardziej że rozwój tych technologii postępuje w sposób wykładniczy. Coraz większe moce obliczeniowe, samoucząca się sztuczna inteligencja oparta o sztuczne sieci neuronów oraz coraz lepsze i skomplikowane na miarę nie do ogarnięcia przez zwykłych zjadaczy chleba algorytmy potrafią już przewidywać przyszłość. Wynikają z tego też wielkie zagrożenia. Posłużmy się tu tylko jednym przykładem z naszego codziennego życia. Otóż, za pomocą danych o tym, co i jak kupujemy w internecie, duże i popularne platformy sprzedażowe, gdzie regularnie dokonujemy zakupów, są w stanie z dość sporą precyzją określić, co będziemy chcieli kupić, kiedy i ile będziemy w stanie przeznaczyć na ten zakup środków. Co prawda, Unia Europejska walczy z profilowaniem klientów i narzuca pewne ograniczenia, ale nikt z nas tak naprawdę nie wie, do czego zdolne są współczesne algorytmy, a z dużą pewnością można stwierdzić, że potrafią rzeczy, o których nie śniło się filozofom, parafrazując Szekspira. Notabene dobrze, że żył na przełomie XVI i XVII wieku, bo takich jak on już powoli zastępuje sztuczna inteligencje.

Dowodem na to są chociażby niedawne strajki scenarzystów w Hollywood, którym sztuczna inteligencja za moment odbierze pracę. Inne zawody też już cierpią: w USA pracę tracą kierowcy ze względu na wprowadzanie autonomicznych ciężarówek, a wiele spraw prawnych i podatkowych można załatwić, korzystając z aplikacji internetowych. Przykłady można mnożyć.

Jednak wracając do głównego nurtu naszych rozważań nad innowacyjnością i rolą oraz wkładem do niej naszego kraju, należy jednoznacznie stwierdzić jeszcze raz, że świat nam ucieka, i dodając trochę złośliwości, można powiedzieć, że nawet ucieka do przodu. Właścicielami supernowoczesnych i niewyobrażalnie drogich jachtów cumujących u wybrzeży najwspanialszych zakątków naszego globu nie są już rosyjscy oligarchowie, ale młodzi innowatorzy właśnie z Doliny Krzemowej. Global Innovation Index 2024 uświadamia nam w sposób dość bolesny, gdzie jest nasze miejsce na globie. Nasz spadek w rankingu w stosunku do roku 2022 spowodowany jest między innymi mniejszymi nakładami i rozwiązaniami legislacyjnymi wspierającymi rynek i biznes przez państwo. Gorzej wypadliśmy też w parametrze dotyczącym rozwoju infrastruktury. Na naszym spadku w rankingu zaważył też gorszy wynik w parametrze związanym z tworzeniem nowej wiedzy i technologicznych rozwiązań. Innymi słowy mamy mniej patentów oraz zmniejszył się eksport rozwiązań opartych o wysokie technologie. Nie miejmy złudzeń, z globalnego punktu widzenia jesteśmy zdecydowanie na peryferiach, jeśli chodzi o innowacyjną gospodarkę. Pozostaje więc pytanie: co dalej?

Gońmy raczej Czechy

Czy jest jakieś światełko w tunelu? Szczerze mówiąc, wszelkie nadzieje rozwiewają się, gdy weźmiemy pod uwagę kilka dodatkowych okoliczności, które objawiły się nam ostatnio znowu w sposób dość brutalnie bolesny. Inny ranking, tym razem Highly Cited Researchers 2024, czyli zestawienie najczęściej cytowanych uczonych na świecie, mówi nam, że w bieżącym roku nie znalazł się w tym zestawieniu żaden Polak. We wcześniejszych edycjach tego zestawienia zazwyczaj kilku naszych rodaków występowało. Superprestiżowe granty European Research Council zostały przyznane polskim instytucjom w liczbie 1 (słownie: jeden grant dla Polski), podczas gdy małe Czechy zgarnęły ich aż 10. W rankingu Global Innovation Index 2024 Czechy zajmują 30. miejsce na świecie i 19. w Europie, czyli znacząco nas wyprzedzają. Kolejna złośliwa uwaga, nie ujmując nic oczywiście zaradnym i innowacyjnym Czechom: powinniśmy raczej zacząć myśleć, jak dogonić Czechów, bo o Szwajcarii nie ma co marzyć.

Goryczy dopełnić już tylko może budżet z rekordowym deficytem, który zasadniczo finansuje wydatki bieżące, a nie inwestycje, co oznacza w języku potocznym przejadanie środków. Na koniec musi wybrzmieć ważny aspekt tej dyskusji. Nie chodzi o to, żeby z perspektywy Doliny Krzemowej złośliwie utyskiwać, jak to jest kiepsko w ojczyźnie. Pierwszym i nieodzownym warunkiem, aby w jakiejś dziedzinie zrobić krok do przodu, jest trafna i szczera do bólu diagnoza sytuacji i miejsca, w którym jesteśmy. Nie możemy pozostawać w ułudzie, w jaką często wpędzają nas politycy, że a to jesteśmy zielona wyspą, albo narodem wybranym, albo że jesteśmy Doliną Krzemową Europy, bo i takie komentarze można było w naszych mediach spotkać. Co ciekawe, są artykuły w prasie europejskiej, które twierdziły, że Doliną Krzemową Europy jest Portugalia, i znowu nie ujmując nic Bogu ducha winnym Portugalczykom, którzy zapewne myślą czasami rzewnie, jak to kiedyś byli światową, morską potęgą, przodującą globalnie w innowacyjności. Jak by nie było, ich nowoczesne statki podbijały świat, a gospodarka kwitła według ówczesnych standardów.

Najwyższy czas uświadomić sobie, że nie jesteśmy pępkiem świata, a z perspektywy takich superinnowacyjnych ekosystemów, jak Dolina Krzemowa, po prostu nas w ogóle nie widać. Nasz wkład w globalny rozwój jest mizerny.

Wyboista droga przed nami

Wracając do pytania: co dalej, odpowiedź nasuwa się sama. Zamiast rozprawiać teoretycznie, to tu, to tam, o tym jak bardzo jesteśmy innowacyjni, należy z pokorą podejść do rzeczywistości i krok po kroku budować swoją pozycję według reguł powszechnie uznanych na świecie. Nie możemy już dłużej mówić, że praktyczne prawie nieistnienie naszych wyższych uczelni w głównych zestawieniach światowych rankingów nas nie dotyczy, bo my tych rankingów nie uznajemy ze względu na ich stronniczą metodologię faworyzującą bogate uczelnie amerykańskie (przyp. aut.: roczny budżet samego Uniwersytetu Stanforda jest większy niż cały roczny budżet na polską naukę). Chodzi tu o tzw. ranking szanghajski, czy ranking Times Higher Education. Chiny ostatnio pokazują, że można pewne trendy w tym względzie przełamać.

Droga przed nami wyboista i nieusłana różami, a plan działania obejmuje wiele sfer i obszarów: wsparcie państwa, legislacja, współpraca nauki, biznesu i samorządów etc. Działania muszą być wielotorowe. Autorowi tego artykułu najbardziej leży na sercu szkolnictwo wyższe i nauka oraz ich wkład w innowacyjność. Obszar ten wymaga dogłębnej analizy i dyskusji, ale jest to temat, który zasługuje na oddzielny artykuł. Tak czy siak, sny o potędze na razie trzeba odłożyć na bok i zacząć działać w duchu pozytywistycznym, tym bardziej że historycznie mamy już w tym względzie jakieś doświadczenie. Musimy zastopować i odwrócić proces skansenizacji (przyp. aut.: termin ukuty przez Bogusława Chrabotę na łamach „Rzeczpospolitej”). Skansenizacja naszego kraju to proces, do którego rozwoju, moim zdaniem, przyczyniły się różne opcje polityczne na różne sposoby. To już jest większa dyskusja na temat naszego rozwoju cywilizacyjnego w dużo szerszym kontekście społeczno-ekonomicznym i jest to temat już nie tylko na odrębny artykuł, ale na obszerną książkę.

I na koniec: do dyskusji i debaty publicznej o innowacyjności naszej gospodarki i roli uczelni jako hubów innowacyjności należy dopuścić świeżą krew w postaci ekspertów, którzy widzą sprawy szerzej. Zdanie i opinie wielu z tych, którzy obecnie dominują w tej dyskusji i którzy nadają ton zmianom i quasi-reformom jak na razie nie posuwają nas do przodu na skali innowacyjności.

CV

dr hab Paweł Poszytek

 – profesor AWSB, visiting scholar na Uniwersytecie Stanforda 2023/2024


Co dwa lata Global Innovation Index ogłasza światowy ranking krajów w kontekście innowacyjności. Niedawno mogliśmy zapoznać się z wynikami tego rankingu za rok 2024. Ku mojemu wielkiemu zdziwieniu można było usłyszeć komentarze, że w świetle tych wyników możemy zostać drugą Szwajcarią, która zarówno w edycji 2022, jak i 2024 zajęła pierwsze miejsce w Europie i na świecie, czyli jest najbardziej innowacyjną gospodarką na globie. Wyniki Polski w obu edycjach rankingu nie uprawniają w żaden sposób tej tezy.

Pozostało jeszcze 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Materiał Promocyjny
Gospodarka natychmiastowości to wyzwanie i szansa
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację
Materiał Promocyjny
Wystartowały tegoroczne ferie zimowe