Iwona Trusewicz: Sekstylion Kremla kontra zagraniczny biznes

Nakładając na Google absurdalną karę dwóch sekstylionów rubli, Kreml wysłał jasny sygnał do całego zagranicznego biznesu: będziecie robić to, co wam każemy, albo nie będzie was w Rosji w ogóle.

Publikacja: 30.10.2024 12:00

Moskiewski Kreml

Moskiewski Kreml

Foto: Bloomberg

Pozbycie się zachodniego biznesu z Rosji wydaje się strategią samobójcy, jest jednak dawno przemyślanym działaniem reżimu Putina. Dąży on bowiem do całkowitego podporządkowania sobie każdej dziedziny życia kraju, w tym gospodarki, tak jak to miało miejsce za stalinowskiego terroru. Ponieważ jednak czasy są teraz inne niż sto lat temu, także metody działania Putina wyglądają inaczej.

Jak powstało prorosyjskie lobby na Zachodzie

Odziani w markowe zachodnie garnitury, mówiący wieloma językami, dobrze wyedukowani urzędnicy i menedżerowie Kremla, często w randze oficerów bezpieki, od wielu lat gromadzili wiedzę o funkcjonowaniu zachodniej demokracji i powiązaniach biznesu. Korumpowali i nęcili intratnymi posadami w rosyjskich gigantach państwowych polityków, którzy właśnie zeszli z piedestału, jak były kanclerz Niemiec Gerhard Schröder – beneficjent posad w Gazpromie i Rosniefcie.

Przyciągali swoją powierzchowną „zachodniością” naiwniaków jak Angela Merkel czy Emmanuel Macron. Stworzyli mocne lobby rosyjskich interesów w brukselskim mateczniku Unii. Było to hojnie nagradzane. Tacy menadżerowie jak Robert Zele, były prezes austriackiego koncernu energetycznego OMV, zawsze stali murem za Gazpromem. Bronili Rosjan i ich interesów, przekonując, że nie ma dla Unii nic lepszego nad rosyjskie surowce.

Ze zgromadzonych przez dziesiątki lat informacji Putin i jego dwór nauczyli się o zachodniej demokracji jednego - jest naiwna, pazerna i pełna głupich, z rosyjskiego punktu widzenia, ideałów, które łatwo wykorzystać do własnych celów. W 2014 roku Putin uznał, że tłuste zachodnie koty są tak rozleniwione dobrobytem, iż będą go chronić za wszelką cenę. Zajęcie Krymu, przy słabej reakcji Zachodu, tylko utwierdziło go w prawdziwości tych wniosków.

Ślepota Unii i rosyjska wojna

Kraje Unii dalej kupowały ślepo rosyjskie surowce napełniając po brzegi skarbiec Kremla, wpuszczały rosyjskie firmy, często powiązane z FSB, do robienia biznesów w swoich krajach. Udostępniały nieznane w Rosji technologie. Chodzącym na pasku Putina oligarchom Zachód dawał drugie obywatelstwa, pozwalał kupować najlepsze nieruchomości. Amerykanie i Kanadyjczycy pozwolili nawet Rosatomowi na kontrolę nad strategicznymi złożami uranu. Zachodni biznes sam pchał się do Rosji, pomimo niezadowolenia z panującej tam korupcji i biurokracji. Największy terytorialnie kraj, przebogaty surowcowo, jawił się jako ziemia, na której można robić interesy życia.

24 lutego 2022 roku był dla Zachodu kubłem lodowatej wody. Tego dnia z Putina i jego dworu opadły markowe garnitury. Zostali w rubaszkach, szarawarach i z nachajkami w rękach. W tej sytuacji niewiele zachodnich koncernów zachowało rozsądek i perspektywiczne myślenie. Te, które najszybciej opuściły Rosję, nie licząc się ze stratami – jak francuskie banki czy wszystkie koncerny motoryzacyjne – wygrały. Jednak bardzo wiele przedłożyło nad etykę i przyzwoitość - zysk za wszelką cenę. Tak jak austriacki Raiffeisen. Dziś są w pułapce.

Google pozwane przez Rosję w RPA

W miarę trwania wojny, Putin, zapewne zaskoczony, że nie skończyła się ona w trzy dni, zaczął zmieniać rosyjskie prawo tak, by uniemożliwić zachodniemu biznesowi swobodne opuszczenie Rosji. Firmy, które jak Google wciąż tak działały, ale nie godziły się na powrót cenzury czy współpracę z bezpieką, musiały zostać ukarane.

I na tym nie koniec. W ciągu trzech lat wojny zachowanie rosyjskiego reżimu wciąż ewoluuje. Teraz wykorzystuje międzynarodowe sądy w krajach zadłużonych na Kremlu, by karać nieposłuszny zachodni biznes.

Ponieważ nikt zagranicą nie przejmuje się cyrkowymi popisami podporządkowanych Kremlowi rosyjskich sądów, ten zaczął pozywać koncerny w sądach zagranicznych, by tam zajmować ich majątki. Z Google nie udało to się w USA i Wielkiej Brytanii, ale powiodło w RPA – sojuszniku Putina w BRICS i kraju, który dostał od Kremla wiele dziesiątków milionów dolarów tanich pożyczek.

Powodzenie tej taktyki w jednym kraju, może zrodzić precedens niebezpieczny dla całego zachodniego biznesu jeszcze obecnego w Rosji. Mnie go nie żal. Zagraniczne firmy, w tym polskie, wciąż obecne w Rosji, powinny ponieść karę za swoją pazerność, ślepe zapatrzenie w wyniki finansowe, za nieumiejętność oceny, że w tej sytuacji strata oznacza zysk.

A czy będzie to sekstylion rubli czy kwadrylion do zapłacenia, to już nie ma znaczenia. Za rok, dwa, trzy Rosja i tak zamknie się całkowicie, jak to było sto lat temu . Nastąpi powrót do przeszłości, od której w tym kraju, jak widać, nie ma ucieczki.

Pozbycie się zachodniego biznesu z Rosji wydaje się strategią samobójcy, jest jednak dawno przemyślanym działaniem reżimu Putina. Dąży on bowiem do całkowitego podporządkowania sobie każdej dziedziny życia kraju, w tym gospodarki, tak jak to miało miejsce za stalinowskiego terroru. Ponieważ jednak czasy są teraz inne niż sto lat temu, także metody działania Putina wyglądają inaczej.

Jak powstało prorosyjskie lobby na Zachodzie

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację