Witold M. Orłowski: Czy Trumponomics jest zagrożeniem?

Za kilka miesięcy Donald Trump może ponownie zostać prezydentem USA. Czy jego polityka gospodarcza zmieni świat?

Publikacja: 26.09.2024 05:54

Witold M. Orłowski: Czy Trumponomics jest zagrożeniem?

Foto: Bloomberg

Oczywiście nie wiemy, czy Donald Trump zwycięży w wyborach. Ale wygląda na to, że szanse jego i Kameli Harris są dziś niemal równe...więc kto wie?

W czasie pierwszej kadencji Trump prowadził w sumie dość konwencjonalną politykę gospodarczą (do momentu wybuchu pandemii), choć jednocześnie barwnie zapowiadał, co zrobi, by uczynić Amerykę znowu wielką. Większości swoich zapowiedzi nie zrealizował, a zwłaszcza nie sięgnął po narzędzia najbardziej radykalne. Nie wywołał globalnych wojen handlowych, nie dokonał wielkich cięć podatków, nie zahamował imigracji. Ale to, czego nie zrobił wtedy, być może będzie chciał zrobić, jeśli znów zostanie prezydentem.

Z Trumpem jako kreatorem polityki ekonomicznej najpotężniejszej gospodarki świata są dwa problemy. Pierwszym jest jego wizja gospodarki, głęboko zakorzeniona we własnych doświadczeniach biznesmena z sektora deweloperki. W grze, w której brał udział jako przedsiębiorca, sprawy były dość oczywiste. Jeśli chcesz wygrać, musisz pokonać innych. W brutalnej rozgrywce nie ma miejsca na sentymenty i przyjaźnie. Jest to gra o zerowej sumie wypłat – jeśli ja mam zyskać, ktoś inny musi stracić. I tak niestety Donald Trump postrzega światową gospodarkę. Kiedy Niemcy sprzedają w USA swoje auta, a Chińczycy elektronikę, oni zyskują, a Ameryka traci. Jeśli im się to uniemożliwi, nakładając zaporowe cła, Ameryka zyska, a oni stracą. Ekonomia od dwóch wieków usiłuje przekonać, że to wcale nie tak. Że na współpracy mogą zyskiwać obie strony (choć oczywiście ważne jest zapewnienie sobie dobrych warunków tej współpracy). Ale proste doświadczenie biznesmena mówi coś innego.

Doświadczenie dewelopera, pożyczającego od lat setki milionów dolarów od banków i inwestorów (czasem je zwracał, a czasem nie), też ma swoje znaczenie. Czego chce biznes? Niższych podatków, to jasne. Mniej regulacji, to oczywiste. I nienarzucania kosztów związanych z ochroną środowiska. Czy można to wszystko zrobić w skali państwa? A czemu by nie? Można obciąć podatki, nie przejmując się wzrostem długu, bo być może tych długów nie trzeba będzie spłacać. Z dużym prawdopodobieństwem w wyniku wyższych ceł, niższej imigracji i większego deficytu wzrośnie inflacja (przed czym przestrzegało we wspólnym liście 16 ekonomicznych noblistów). Problem? Nie, raczej znakomita zagrywka biznesowa.

W czasie pierwszej kadencji Trump wiele mówił, ale niczego dramatycznego nie uczynił. Ale teraz dochodzimy do drugiego problemu. Bo były prezydent jest nieprzewidywalny w swoich decyzjach. Jeśli nawet groźbę nałożenia ogromnych ceł na import z Chin lub Europy traktuje jako negocjacyjny blef, który ma zmusić przerażonych partnerów... sorry, przeciwników... do ustępstw, nigdy nie wiadomo, czy rozdrażniony nie wprowadzi ich jednym podpisem w życie. W czasie pierwszej kadencji sztab jego współpracowników czuwał nad tym, by w momencie wściekłości prezydent czegoś takiego nie zrobił. Dziś wszyscy uważają, że w drugiej kadencji Trump nie da się już nikomu kontrolować.

Trumponomics zawiera wiele idei całkiem rozsądnych. Biznes poczuje się lepiej, jeśli ułatwi mu się działanie, uprości regulacje i obniży podatki. Amerykańska gospodarka może też zapewnić sobie lepsze warunki wymiany z resztą świata. Ale jeśli stanie się to kosztem rozmontowania podstawowych mechanizmów współpracy i naruszenia filarów stabilności gospodarczej, koszty przewyższą korzyści. I dla USA, i dla reszty świata.

Witold M. Orłowski

główny doradca ekonomiczny PwC w Polsce, Akademia Finansów i Biznesu Vistula

Oczywiście nie wiemy, czy Donald Trump zwycięży w wyborach. Ale wygląda na to, że szanse jego i Kameli Harris są dziś niemal równe...więc kto wie?

W czasie pierwszej kadencji Trump prowadził w sumie dość konwencjonalną politykę gospodarczą (do momentu wybuchu pandemii), choć jednocześnie barwnie zapowiadał, co zrobi, by uczynić Amerykę znowu wielką. Większości swoich zapowiedzi nie zrealizował, a zwłaszcza nie sięgnął po narzędzia najbardziej radykalne. Nie wywołał globalnych wojen handlowych, nie dokonał wielkich cięć podatków, nie zahamował imigracji. Ale to, czego nie zrobił wtedy, być może będzie chciał zrobić, jeśli znów zostanie prezydentem.

Pozostało 82% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację