Pan Kamil Sobolewski, główny ekonomista Pracodawców RP, proponuje prosty sposób na utrzymanie siły polskiej gospodarki („Jak obudzić oszczędności i pobudzić inwestycje”, Rzeczpospolita 16.05.2024). Sposobem tym miałoby być „uruchomienie wielkoskalowego przepływu oszczędności” - zapewne gospodarstw domowych – do funduszy aktywnych na rynku kapitałowym. „Obudzenie” oszczędności miałoby automatycznie pobudzić inwestycje. Te ostatnie uważa on bowiem za niedostatecznie wysokie: „dziś są one w Polsce o 9 pkt proc. PKB niższe niż w Czechach, Rumunii i na Węgrzech”. Zaś „brak inwestycji oznacza ryzyko utraty wielu atutów, którymi dzisiaj dysponujemy”.
Niskie inwestycje – ale imponujący wzrost PKB
Jest prawdą, że udział inwestycji rzeczowych (brutto) w PKB (tzw. stopa inwestycji) jest w Polsce dużo niższy niż w porównywalnych krajach naszego regionu. Jednak dysproporcje są nieco mniejsze, gdy ograniczymy się do inwestycji stricte produkcyjnych, tj. w maszyny i instalacje (pomijając inwestycje mieszkaniowe, komunalne itp.). Niemniej w okresie 2004-2023 średni udział tych inwestycji w polskim PKB wynosi 7,5 proc.
Jest to wyraźnie mniej niż w Czechach (11,2 proc.), Rumunii (10,0 proc.) i na Węgrzech (9,1 proc.). Czy z tego tytułu gospodarka polska rosła wolniej od gospodarek naszych partnerów (i konkurentów)? Bynajmniej. W 2023 r. PKB na mieszkańca było w Polsce o 104 proc. wyższe niż w 2004 r. Wzrost był równie imponujący w Rumunii (prawie 106 proc.). Ale nie w Czechach (wzrost jedynie o 43 proc.) i na Węgrzech (51 proc.).
Czytaj więcej
Prawie 40 mld zł zainwestowały w pierwszym kwartale firmy, w których pracuje od 50 osób. To nieco mniej (o 2,2 proc.) niż przed rokiem, kiedy to w ciągu trzech pierwszych miesięcy nakłady inwestycyjne rosły.
Jak widać, nie ma żadnego prostego związku pomiędzy rozmiarami inwestycji a „atutami, którymi dzisiaj dysponujemy”. Oczekiwanie, że sam wzrost rozmiarów inwestycji przełoży się na sukces gospodarczy jest świadectwem mentalności odziedziczonej po „socjalizmie”. To w PRL (i innych demoludach) ważne były rozmiary wysiłku, a nie końcowego efektu. Rzecz w tym, że efektywność inwestycji wcale nie musi iść w parze z ich rozmiarami. Pod względem efektywności (stosunku efektów do nakładów) Polska jest niekwestionowanym liderem.