Weźmy choćby Duńczyków. Obecnie furorę robią na świecie wynalezione przez duńską firmę Novo Nordisk skuteczne tabletki na odchudzanie. Ma to wyraźny efekt makroekonomiczny: przychody firmy z 12 miesięcy (do września) wyniosły blisko 30 mld USD i zwiększyły się o jedną trzecią w stosunku do poprzednich 12 miesięcy, z zyskiem netto rosnącym o połowę. Ponieważ cały PKB Danii wynosi 400 mld USD, fantastyczny rozwój Novo Nordisk odpowiada za ogromną część wzrostu gospodarczego kraju. Cały PKB Danii zwiększył się w pierwszym półroczu tego roku o 1,7 proc. Ale po odliczeniu „efektu Novo Nordisk” okazuje się, że spadł o 0,3 proc. Oj, dobrze się dzieje w państwie duńskim, skoro jedna firma wygenerowała sprzedaż i zyski, które zwiększyły w ciągu minionych 12 miesięcy dochód całego sześciomilionowego narodu o 2 pkt proc.
Dlaczego cudowne tabletki Novo Nordisk zmieniły firmę farmaceutyczną w gigantyczną kopalnię złota, zapewniającą wzrost gospodarczy całemu krajowi? Pewnie dlatego, że cudowne duńskie tabletki to nie tylko farmaceutyk, ale spełnienie marzeń miliardów ludzi.
Na świecie mamy obecnie co najmniej 1,5 miliarda ludzi z nadwagą (15–20 proc. całej populacji). To jednak tylko średnia z głodującej subsaharyjskiej Afryki i pławiącej się w nadmiarze żywności Europie i Ameryce Północnej. W USA nadwagę ma 70 proc. dorosłej ludności (z czego połowa cierpi na otyłość lub skrajną otyłość), w Europie od 50 proc. we Francji i Włoszech do 65 proc. w Wielkiej Brytanii. Dla setek milionów ludzi cierpiących na otyłość duńskie tabletki to spełnienie marzeń. Okazuje się, że nie trzeba już godzinami pocić się na siłowni, głodować i odmawiać sobie ulubionych przysmaków. Można iść na posiłek złożony z wielkiej porcji tłustego mięsa z kapiącymi od oleju frytkami, zapity litrem wysoko słodzonego napoju gazowanego i spuentowany wysokokalorycznymi lodami. A potem wystarczy łyknąć tabletkę… i zamiast utyć, szybko się schudnie. Hulaj dusza, piekła nie ma!
A jednak wygląda na to, że Duńczycy nie są wcale aż tak zachwyceni sukcesem swego narodowego czempiona. Po pierwsze, są skłonni wyliczać wzrost PKB z wyłączeniem „efektu Novo Nordisk”, bo nie wiadomo, na ile jest on trwały. Wystarczy przecież, że inne firmy farmaceutyczne opracują skuteczniejsze tabletki na odchudzanie, a cud może się niemal z dnia na dzień zakończyć. Po drugie, taki niebywały sukces jednej firmy może stanowić problem dla reszty gospodarki. Gwałtowny wzrost eksportu produktów Novo Nordisk (firma sprzedaje blisko 100 proc. swojej produkcji za granicę) tworzy presję na umocnienie się duńskiej korony, co może uderzyć w konkurencyjność pozostałych firm. Po trzecie wreszcie, gospodarcze losy całego narodu nie powinny zależeć od powodzenia jednej firmy. Tak było kiedyś w Finlandii, gdzie przez kilka lat globalny sukces rynkowy Nokii napędzał wzrost PKB – a w latach 2012–2014 kraj wpadł w ciężką recesję, kiedy firma niemal zbankrutowała.
Duńczycy mają swojego czempiona wpływającego na wyniki gospodarcze kraju, my mamy swojego. Przez miesiące Orlen zawyżał polską inflację o co najmniej 1–2 pkt proc., kosząc wielomiliardowe zyski i zdumiewająco unikając rekomendowanego przez Unię Europejską podatku od takich nadzwyczajnych zysków. W ostatnich miesiącach w podobny sposób zbijał wskaźnik inflacji, z tajemniczych powodów z kolei obniżając ceny. Ponosił z tego powodu wielomiliardowe straty, ale w pełni potwierdzał informacje NBP, że „inflacja jest już pokonana”. Oczywiście tylko do 15 października, bo od listopada znów wzrośnie.