Często ekonomiści odwołują się do koncepcji „twórczej destrukcji" opracowanej w latach 50. przez ekonomistę Josepha Schumpetera. Widział on ją jako „proces przemysłowej mutacji, która stale rewolucjonizuje strukturę ekonomiczną od wewnątrz, bezustannie niszcząc stare i tworząc nowe".
Pandemia spowodowała wiele gospodarczych zniszczeń: masowe zwolnienia i utratę dochodów przez pracowników czasowych. Krach gospodarczy osiągnął poziom nienotowany od wielkiego kryzysu. Czy takie zniszczenia naprawdę można określić mianem twórczych? Odpowiedź brzmi: to zależy.
Po co biura
Za wcześnie twierdzić, że koronawirus definitywnie zmienił działanie gospodarki, ale niektóre jego długoterminowe skutki są już widoczne. I rzeczywiście wskazują na znaczne zmiany w trybie życia. Trwałe, pozytywne zmiany dotyczą głównie pracowników z obszarów wielkomiejskich, nazywanych tradycyjnie białymi kołnierzykami, w większości specjalistów i menedżerów. Ich miejsce pracy i to, jak do niego docierają, zmieniły się w sposób niemal niewyobrażalny przed marcem 2020 r.
Początkowo wielu zostało zmuszonych do opuszczenia biur, ale przed drugą falą praca zdalna stała się w dużej mierze kwestią wyboru zarówno pracowników, jak i ich firm. Pracodawcy, abstrahując od obaw o zdrowie pracowników, dostrzegli wielkie potencjalne oszczędności płynące z rezygnacji z wynajmu drogich biur.
Pracownicy oszczędzają czas na dojazdach, zwłaszcza w wielkich miastach. Według badań IZA jeden na pięciu pracowników w Europie poświęca codziennie na dojazd do pracy ponad 90 minut, co ma negatywny wpływ na równowagę między życiem zawodowym a prywatnym.