Jacek Kurski, były prezes TVP, propagandysta Prawa i Sprawiedliwości, odchodzi z polityki. Będzie przedstawicielem Polski w radzie dyrektorów Banku Światowego. Po odejściu z telewizji był przymierzany do rządu. Mówiło się, że może stanąć na czele resortu cyfryzacji. Kilka dni temu prezes PiS stwierdził jednak, że Kurski posadę rządową odrzucił. Kaczyński uśmiechał się przy tym tajemniczo. W środę gruchnęła wieść, że odnalazł się na drugim końcu świata – w Waszyngtonie.
Wiele zadziwiających karier pod rządami PiS widzieliśmy, w tę trudno było jednak uwierzyć. Wątpliwości rozwiał sam Kurski. Na Twitterze ogłosił, że „trzy miesiące po wypełnieniu misji odbudowy siły i prestiżu Telewizji Polskiej oraz przywrócenia Polakom pluralizmu i komfortu demokratycznego wyboru (…) czas na nowe wyzwanie”. I dalej: „Potwierdzam, że podjąłem zgodną z moim wykształceniem i doświadczeniem menadżerskim pracę jako alternate executive director w Banku Światowym”.
Wszystko to brzmi jak ponury żart, ale nim nie jest. Kurski podąża utartą ścieżką z polityki do wielkich pieniędzy. Tak było w wielu rządach, ale w czasach PiS powiedzenie o Staszku, który chce się sprawdzić w biznesie, wybrzmiewa z niespotykaną dotąd siłą. Staszków trudno już nawet zliczyć. Partia daje zarobić swoim funkcjonariuszom. Umieszcza ich w spółkach Skarbu Państwa, często na eksponowanych stanowiskach, oczywiście sowicie opłacanych z publicznych pieniędzy.
Kompetencje? Wolne żarty. Kto dziś pamięta o konkursach na kierownicze stanowiska w firmach i instytucjach państwowych? Teraz liczy się legitymacja partyjna, powiązania rodzinne i towarzyskie z politykami PiS, plecy i znajomości. Z każdym rokiem, każdym miesiącem ta praktyka sięga coraz głębiej, schodzi coraz niżej. Do firm, firemek, instytucji. Turbo-PRL. Czyste zło. Tak gnije państwo. Tym bardziej bolą frazesy Jacka Kurskiego o pełnieniu misji...
Szukam jasnych stron w nominacji byłego szefa TVP. Kurski mówi, a jakże, że chce dalej służyć Polsce. Do niedawna bardzo źle jej służył. W Banku Światowym nowych wielkich szkód, poza wizerunkowymi, nam pewnie nie wyrządzi. Ale może mam małą wyobraźnię.