Zgodnie z przewidywaniami Fed zdecydował się na podwyżkę stóp procentowych o 75 pkt baz. Oczywiście można spekulować, czy bank posunąłby się do takiego ruchu, wiedząc wcześniej, że gospodarka USA wpadła w techniczną recesję.
Władze krajowe od dawna zaprzeczały, że gospodarka znajduje się w recesji, a Rezerwa Federalna kontynuowała swoją retorykę. Z drugiej strony Jerome Powell, szef Fedu, nie wydawał się bardzo zatroskany tym, że gospodarka może mieć chwilowe problemy. Można wręcz stwierdzić, że Fed osiągnął pewien cel – schłodził gospodarkę. Można jednak zadać sobie pytanie, czy zrobił to w odpowiednim momencie. Jak będzie się przedstawiała sytuacja w porównaniu z tym, co dzieje się w strefie euro. Nie tylko w kontekście zmian polityki monetarnej, ale również stanu gospodarki.
Chociaż Fed nie wykluczył kolejnej mocnej podwyżki rzędu 75 pkt baz. we wrześniu, to już teraz wiadomo, że szanse na taki ruch są raczej ograniczone. Rynek wycenia jedynie na 22 proc. prawdopodobieństwo większej podwyżki i wskazuje na niemal pewne 50 pkt baz. Właśnie dlatego obserwujemy obecnie rajd na giełdzie, ożywienie na rynku złota, a nawet kryptowalut. Fed osiągnął recesję, czyli schłodzenie gospodarki, która zepchnie inflację w dół. Wszystko to wygląda bardzo dobrze na papierze, ale w realiach może okazać się fatalną sytuacją.
Poprzez podwyżki stóp procentowych Fed chce doprowadzić do spowolnienia popytu. Aby tak się stało, teoretycznie musi dojść do zwiększenia bezrobocia. Powoli obserwujemy wzrost wniosków o zasiłek dla bezrobotnych, ale rynek pracy reaguje bardzo powoli na zmiany w gospodarce.
Trzeba jednak przyznać, że w dużej mierze inflacja to efekt napiętej sytuacji w łańcuchu dostaw, która związana jest przede wszystkim z pandemią. Stymulacja monetarna i fiskalna doprowadziła do chwilowego nadmiernego popytu, wzrostu gospodarczego, a podaż nie była w stanie na te siły przyjść z odpowiednią odpowiedzią.