Tomasz Wawak: Poradzimy sobie bez węgla z Rosji

Dramatyczne wydarzenia ostatnich dni pokazały siłę Zachodu. Wyraźnie zobaczyliśmy dotychczasowe słabości Europy, w tym zależność od rosyjskich paliw kopalnych.

Publikacja: 23.03.2022 21:00

Tomasz Wawak: Poradzimy sobie bez węgla z Rosji

Foto: Bloomberg

Reżim Władimira Putina w 2021 r. zarobił w sumie 500 mld zł na eksporcie gazu i ropy, co stanowi aż jedną trzecią budżetu Rosji. W 2020 r. całkowita wartość eksportu węgla wyniosła ponad 50 mld zł. Dochody z tego handlu przez lata zasilały zbrojenia wojskowe.

Polska zajmuje ważne miejsce na energetycznej mapie Europy, jesteśmy pośród największych importerów rosyjskiego węgla w Unii Europejskiej. W 2020 r. wyprzedziła nas tylko Finlandia, w poprzednich latach byliśmy na poziomie lub tuż za Niderlandami czy Niemcami. Równocześnie trzeba pamiętać, że nasz kraj jest liderem spalania paliw kopalnych (węgla i gazu) w gospodarstwach domowych.

To, jaką nową politykę energetyczną przyjmie Polska, winno być przedmiotem szerokiej dyskusji, a następnie konsensusu ugrupowań z różnych stron sceny politycznej. Retoryczne pytanie brzmi: czy sprowadzać tańszy węgiel z państwa dokonującego zbrodni wojennych za naszą wschodnią granicą, czy jednak kupować paliwo drożej z innych krajów lub wydobywać go więcej w rodzimych kopalniach? Równie ważne jest pytanie o kształt transformacji energetycznej w nowych warunkach.

W 2020 r. udział rosyjskiego węgla w imporcie tego surowca do Polski wynosił 75 proc. Dla porównania, ropa kupowana w Federacji Rosyjskiej to niemal dwie trzecie importu, a gaz ziemny – ponad połowa. Jednocześnie wydobycie ropy i gazu w Polsce to odpowiednio tylko 3 i 20 proc. całkowitego zapotrzebowania, a węgla – aż 80 proc. Udział importu węgla względem jego całkowitego zużycia to zatem tylko jedna piąta, co oznacza, że węgiel z Rosji stanowi jedynie 15 proc. całkowitego zapotrzebowania gospodarki polskiej.

Spośród trzech surowców sprowadzanych z kierunku wschodniego, najłatwiej Polsce uniezależnić się właśnie od rosyjskiego węgla. Jednocześnie 60 proc. importowanego z Rosji węgla trafia do indywidualnych odbiorców w Polsce. Reszta zasila małe ciepłownie na wschodzie kraju oraz koksownie. Atrakcyjna cena węgla z importu sprawia, że gospodarstwom domowym nie opłaca się kupować węgla z polskich kopalń. To samo dotyczy węgla importowanego z niektórych alternatywnych kierunków, np. z Kolumbii.

Trzy wnioski dla Polski

Świadomość tego stanu prowadzi do trzech wniosków. Po pierwsze, obecnie rezygnacja z rosyjskiego węgla nie uderzy w bezpieczeństwo polskiego systemu elektroenergetycznego i ciepłowniczego, który opiera się na krajowym. To bardzo ważny argument za objęciem sankcjami tego paliwa ze wschodu.

Należy zapewnić społeczeństwu rzetelne informacje w tej sprawie, aby zapobiec fake newsom przedstawiającym rezygnację z rosyjskiego węgla jako działanie na szkodę bezpieczeństwa energetycznego Polaków. Istnieje realne ryzyko, że w przestrzeni wirtualnej i medialnej szerzona będzie tego typu dezinformacja na zlecenie mocodawców z Kremla.

Po drugie, istnieje zagrożenie wzrostu kosztów utrzymania gospodarstw domowych do tej pory ogrzewanych węglem z Rosji. Właśnie skończyła się zima, więc zapotrzebowanie na energię spada, lecz kolejny sezon grzewczy będzie wyzwaniem, zwłaszcza że ceny paliw rosły już przed wybuchem wojny.

Koniecznie trzeba rozważyć możliwość zwiększenia importu węgla z innych kierunków, np. z USA, Kazachstanu czy Mongolii. To będzie wiązało się ze zmianami w łańcuchu dostaw (inne trasy przewozu, być może budowa nowej infrastruktury do sortowania, mieszania i workowania).

Równocześnie należy przeanalizować scenariusz czasowego zwiększenia wydobycia w polskich kopalniach. Opcja ta wiązałaby się jednak z kilkoma czynnikami ryzyka, dlatego winna być brana pod uwagę jako ostateczność. Polskie kopalnie mają ograniczone możliwości zwiększenia wydobycia – największe spółki węglowe mówią o tym wprost.

Ponadto zwiększenie wydobycia mogłoby jeszcze bardziej rozbudzić dążenia części górniczych związków zawodowych do spowolnienia procesu transformacji energetycznej. Zapisy umowy społecznej z 28 kwietnia 2021 r., jak również wieloletnie relacje na styku związków zawodowych, kierownictwa spółek węglowych i kolejnych rządów pokazują, że nierentowne kopalnie utrzymywane są przy życiu wbrew kryteriom ekonomii i ekologii.

Po trzecie, należy przyspieszyć proces odchodzenia od węgla w gospodarstwach domowych. W tej sprawie zrobiono już wiele, lecz w nowej sytuacji wymiana pieców na odnawialne źródła energii musi przyspieszyć. Większy udział OZE to mniejsze zapotrzebowanie na węgiel i gaz. W tym celu należy zlikwidować wszelkie blokady nałożone na rozwój lądowej energetyki wiatrowej. To samo dotyczy fotowoltaiki. Obserwowany od paru lat przyrost instalacji PV na dachach budynków prywatnych ulegnie wyhamowaniu po 1 kwietnia 2022 r. z powodu wejścia w życie niekorzystnych zmian prawnych. Konieczne jest przyspieszenie prac nad efektywną integracją OZE z sieciami energetycznymi. Ich rosnące obciążenie przez nowe instalacje PV było jedną z głównych przyczyn wprowadzenia w życie regulacji prawnych, obniżających opłacalność produkcji prądu z fotowoltaiki, a przez to zniechęcających do inwestowania w nią. Nie należy zapominać też o zwiększaniu dotacji na pompy ciepła, mogące ograniczyć zużycie węgla w gospodarstwach domowych. Kwestia wymiany tzw. kopciuchów i rozwoju OZE obejmuje jeszcze wiele innych zagadnień, np. termomodernizację budynków, magazynowanie energii czy rozwój inteligentnych sieci elektroenergetycznych.

W Unii Europejskiej niemal jedność

Warto zwrócić uwagę na sprzyjający moment politycznego w Unii Europejskiej po agresji Putina na Ukrainę. Pierwsze dni wojny upłynęły wśród członków Wspólnoty pod znakiem rozbieżności co do kształtu i zakresu sankcji nakładanych na Rosję. W kolejnych dniach nawet Niemcy zdecydowały się wstrzymać kluczowy dla nich projekt energetyczny Nord Stream 2. Obecnie niemal wszystkie państwa UE opowiadają się za ostrymi sankcjami, które obejmują również obszar energetyki. Jedynie Niemcy mają wątpliwości co do zakresu i tempa wprowadzanych sankcji, a votum separatum jak zwykle wyrażają orbanowskie Węgry.

Do grona zwolenników ostrych sankcji należy Polska, a premier Mateusz Morawiecki zadeklarował chęć nałożenia embarga na rosyjski węgiel za zgodą Komisji Europejskiej. Ta bliska jedności postawa stanowi w Unii Europejskiej rzadkość. Zagrożenie wojną z pewnością cementuje Europę, lecz taki stan nie będzie trwał wiecznie. Dopóki utrzymuje się szok spowodowany wybuchem wojny i obawą przed jej eskalacją na obszar Wspólnoty, dopóty łatwiej jest jej członkom podejmować solidarne działania. Dlatego to właśnie teraz jest dogodny moment na działania Polski w obszarze energetyki na arenie europejskiej.

Polska jako największy kraj Unii Europejskiej objęty bezpośrednimi skutkami wojny, mogłaby zainicjować strategiczną dyskusję o ograniczaniu importu surowców z Rosji (w tym węgla) przez wszystkie państwa UE. Biorąc na siebie największy ciężar obecnego kryzysu uchodźczego, a także ryzyko przyszłych działań Rosji wymierzonych w bezpieczeństwo wschodniej granicy UE, Polsce łatwiej jest formułować oczekiwania wobec partnerów związane ze zmianą dotychczasowej unijnej polityki energetycznej.

Być może w agendę dyskusji strategicznej udałoby się też włączyć kwestię korekt systemu ETS. Przedstawiciele rządu polskiego mogliby wziąć konstruktywny udział w pracach nad usprawnieniem systemu tak, aby ograniczyć ryzyko spekulacji i nadmiernych wahań cen. Wiele zależy też od ostatecznej decyzji Komisji Europejskiej w sprawie środków z Krajowego Planu Odbudowy. To właśnie pieniądze z KPO w dużej mierze miały finansować „zieloną rewolucję” w Polsce.

Wojna przyspieszy pożegnanie z węglem

Podsumowując, stwierdzić należy, że wojna na Ukrainie stanowić może czynnik przyspieszający procesy transformacji energetycznej i odchodzenia od węgla kamiennego. W perspektywie krótkoterminowej obecna solidarność Unii Europejskiej w obliczu wspólnego zagrożenia może sprzyjać wywalczeniu przez Polskę taryfy ulgowej związanej z kosztami zastąpienia węgla kamiennego surowcem z innych źródeł – tak, aby zapewnić stabilność i bezpieczeństwo importu. W perspektywie długoterminowej kryzys wojenny winien przyspieszyć proces wymiany węglowych źródeł ciepła na ekologiczne. Aby tak się stało, potrzebna jest oddolna presja na rząd w tej kwestii, a także ponadpartyjna solidarność w kwestii energetyki węglowej.

Dr Tomasz Wawak, politolog, koordynator Instytutu Strategie 2050 w woj. śląskim. Współpraca: Wojciech Haczek, Piotr Maślanka

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Czy Europa może być znów wielka?
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Donald Trump rąbie siekierą, Europa odpowiada skalpelem
Opinie Ekonomiczne
Bjørn Lomborg: Skąd wziąć pieniądze na obronę Europy
Opinie Ekonomiczne
Profesor Sławiński: Stablecoins to kolejna odsłona demokratyzacji spekulacji
Materiał Promocyjny
O przyszłości klimatu z ekspertami i biznesem. Przed nami Forum Ekologiczne
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof A. Kowalczyk: Czarny łabędź w Białym Domu, krew na Wall Street
Materiał Promocyjny
Sezon motocyklowy wkrótce się rozpocznie, a Suzuki rusza z 19. edycją szkoleń