Piotr Bień: Hossa zaskoczyła nawet zawodowców

Przed polskim akcjami wciąż dobre perspektywy, choć w krótkim terminie lepiej zachować ostrożność.

Aktualizacja: 26.01.2017 22:03 Publikacja: 26.01.2017 19:42

Piotr Bień: Hossa zaskoczyła nawet zawodowców

Foto: Rzeczpospolita

Rz: Czy GPW, po dwóch latach niełaski, wraca na inwestycyjne salony?

Piotr Bień: Nie ulega wątpliwości, że inwestorzy zagraniczni przychylniej spojrzeli na polskie akcje. Nie zapominajmy jednak, że przez ostatnie dwa lata nie mieli ich wcale. Świadczy o tym dynamika hossy – od początku grudnia 2016 r. WIG20 urósł o 15 proc. W historii polskiej giełdy takie sytuacje nie zdarzały się często. To znaczy, że jeszcze kilka tygodni temu sporo podmiotów – np. zagranicznych funduszy inwestycyjnych – grało pod spadki na warszawskiej giełdzie i bardzo gwałtownie zaczęło te pozycje zamykać.

To dobry moment na inwestycję?

Osobiście bym tak łatwo tego ostatniego trendu wzrostowego nie przekładał na najbliższe miesiące. Jeżeli natomiast ktoś liczy na zysk rzędu 10 proc. rocznie i ma świadomość, że zmienność na giełdach jest dwukierunkowa – po zwyżkach przychodzą spadki – to jest to dobry moment. Wyceny spółek na GPW są na poziomie historycznych średnich, akcje nie są więc ani tanie, ani drogie. Jednocześnie dane płynące z gospodarki – o produkcji przemysłowej, sprzedaży detalicznej, wskaźniki wyprzedzające – są dobre i sugerują, że ożywienie w Polsce zobaczymy może nawet wcześniej niż w drugim półroczu. Do tego analitycy są dobrej myśli, spodziewają się bowiem dodatniej dynamiki wzrostu zysków spółek notowanych przy Książęcej. Tymczasem jeszcze w 2016 r. ta dynamika, dla niektórych sektorów była ujemna, między innymi przez nowe obciążenia podatkowe. Podsumowując – w krótkim terminie byłbym ostrożny. W dłuższym – kilku kwartałów – jestem dobrej myśli. Ale osobom nieobytym z rynkiem akcji radziłbym inwestować stopniowo – kupować akcje lub jednostki funduszy akcji na raty, nawet za niewielkie kwoty. W ten sposób unika się ryzyka wejścia na rynek w najgorszym momencie, czyli tuż przed rozpoczęciem bessy.

Czy indywidualni klienci TFI wykazują w ostatnich dniach większe zainteresowanie funduszami akcji?

Pomijając pojedyncze fundusze w naszej ofercie, które od lat mają wysokie stopy zwrotu, raczej nie. Zainteresowanie funduszami akcji na pewno nie jest teraz powszechne w branży zarządzania aktywami. Szkoda, bo na przykład w małych i średnich spółkach hossa trwa już dwa lata, a praktycznie nie ma detalicznych klientów TFI, którzy by się na nią załapali. Ale ostatnia hossa w dużych spółkach zaskoczyła nawet zawodowych inwestorów. Widać to po stopach zwrotu funduszy za ostatnie dwa miesiące – najczęściej są niższe niż zwyżki WIG20, co oznacza, że mało który zarządzający obstawiał aż takie zwyżki.

Może nie powinienem zadawać tego pytania, ale czy to, że gazety piszą o hossie, nie oznacza, że jej koniec jest bliski?

Jak tylko się dowiedziałem, że będzie pan dzwonił, pomyślałem: „To już koniec hossy" (śmiech). A już całkiem serio i z całym szacunkiem dla „Rzeczpospolitej" – hossa musiałaby być głównym tematem telewizyjnych serwisów informacyjnych, żebym się zaczął martwić o jej kontynuację. Choć jak wspominałem – po tak dynamicznych zwyżkach indeksom należy się odpoczynek.

CV

Piotr Bień jest wiceprezesem TFI PZU. Razem z Rochem Pietroniem zarządza funduszem Akcji Spółek Dywidendowych, który w ostatnich dwóch latach, inwestując na GPW, zarobił 59 proc. Bień, zanim w 2014 r. dołączył do Grupy PZU, zarządzał portfelem akcji największego funduszu emerytalnego – ING.

Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Krótszy tydzień pracy, czyli koniec kultury zapieprzu
Materiał Promocyjny
Przed wyjazdem na upragniony wypoczynek
Opinie Ekonomiczne
Ekonomiści: Centralny czy Ukryty Rejestr Umów?
Opinie Ekonomiczne
Aneta Gawrońska: Od wojny w koalicji mieszkań nie przybędzie
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Wojna celna Trumpa zaboli Amerykanów. Czy zaboli także nas?
Opinie Ekonomiczne
Hubert A. Janiszewski: 800+? Politycy właśnie wypuścili dżina z butelki