Sergiusz Najar: Ambasador na granicy

Ani kierownictwo kopalni Turów, ani grupy PGE nie mogło bez porozumienia międzyrządowego podjąć żadnych zobowiązań na rzecz czeskich samorządów czy osób fizycznych.

Publikacja: 13.01.2022 21:00

Sergiusz Najar: Ambasador na granicy

Foto: Bloomberg

Burza wokół wypowiedzi nowego ambasadora RP w Republice Czeskiej, udzielonej zaledwie 17 dni po wręczeniu listów uwierzytelniających prezydentowi Milošowi Zemanowi, jest wynikiem kosmicznego nieporozumienia.

Z jednej strony dziwne, że ambasador RP nie udziela tej wypowiedzi czeskiemu portalowi lub gazecie, prezentując siebie w nowej roli (jest dobrze znany w Czechach ), swoje opinie i zamiary dotyczące wykonywania misji dyplomatycznej. Jest to ważne dlatego, że misja poprzedniej ambasadorki skończyła się katastrofą z udziałem prokuratora w kraju, zaś niedawne listy Ambasady RP w sprawie ograniczenia praw do aborcji dla Polek w Czechach też do rozsądnych nie należały.

Z drugiej strony – nawet zakładając, że była to spontaniczna i swoboda wypowiedź – trudno mi sobie wyobrazić, że tak doświadczony w działaniu publicznym urzędnik i działacz wypowiada się bez żadnych uzgodnień z tzw. centralą.

Tu bym dopatrywał sedna problemu dotyczącego Turowa: ambasador Jasiński winę za spór i całą awanturę sprowadza do działań i zaniechań „dyrektora technicznego kopalni" oraz całej jej dyrekcji oraz „dyrekcji Grupy PGE". To one miały problem rozwiązać z czeskimi sąsiadami tak, jak by to zrobili, gdyby „rolnikowi pod Bełchatowem wyschła woda".

Niestety, w tym ambasador Jasiński się bardzo myli: ani kierownictwo kopalni, ani grupy PGE nie mogło podjąć żadnych zobowiązań ani przekazywać funduszy na rzecz czeskich samorządów czy osób fizycznych bez stosownego porozumienia międzyrządowego i regulacji okołokoncesyjnych.

Przestrzeń transgraniczna wymaga szczególnych regulacji i instytucji prawnopublicznych dla obrotu gospodarczego, transportu czy infrastruktury lub ruchu osobowego do pracy, usług czy zakupów. Dlatego od 2016 r. corocznie spotykająca się się Polsko-Czeska Komisja Międzyrządowa ds. Współpracy Transgranicznej z udziałem zainteresowanych resortów, lecz kierowana na niskim szczeblu politycznym, była informowana przez stronę czeską, że jest problem.

Co roku sprawa była odnotowywana, lecz „brak empatii, brak zrozumienia i brak chęci podjęcia dialogu" – tu pan ambasador ma rację – ze strony polskich ministerstw doprowadziły do całej tej awantury i kar dla Polski. Późniejsze decyzje polskiego ministra środowiska i sposób traktowania czeskich ministrów tylko przelały czarę goryczy.

Władze kopalni i Grupy PGE mają swoje problemy związane z katastrofą górniczą z 2016 r. i procesem koncesyjnym do wyjaśnienia, ale rzeczywiście w sprawach transgranicznych to polskie urzędy zawiodły i nadal zawodzą. A licznik TSUE bije dalej...

Autor jest bankowcem i doradcą ekonomicznym, był wiceministrem infrastruktury i spraw zagranicznych w rządach Leszka Millera i Marka Belki

Burza wokół wypowiedzi nowego ambasadora RP w Republice Czeskiej, udzielonej zaledwie 17 dni po wręczeniu listów uwierzytelniających prezydentowi Milošowi Zemanowi, jest wynikiem kosmicznego nieporozumienia.

Z jednej strony dziwne, że ambasador RP nie udziela tej wypowiedzi czeskiemu portalowi lub gazecie, prezentując siebie w nowej roli (jest dobrze znany w Czechach ), swoje opinie i zamiary dotyczące wykonywania misji dyplomatycznej. Jest to ważne dlatego, że misja poprzedniej ambasadorki skończyła się katastrofą z udziałem prokuratora w kraju, zaś niedawne listy Ambasady RP w sprawie ograniczenia praw do aborcji dla Polek w Czechach też do rozsądnych nie należały.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację