W radiu i telewizji co chwilę słyszymy, ile to zyskamy na Polskim Ładzie. I o obniżkach podatków na prąd, gaz, paliwa. Rządowy przekaz milczy za to o spóźnionym przygotowaniu działań osłonowych i spóźnionej państwowej walce z inflacją. W efekcie to Polacy należą do najmocniej dotkniętych jej skutkami. Tymczasem inflacja to nic innego jak ukryty podatek od naszych pensji i emerytur.
Czytaj więcej
Oszczędności Polaków gromadzone na jesień życia mogą w tym roku urosnąć w tempie nawet dwucyfrowym. Może to nie rekordowy wzrost, ale przynajmniej wyraźnie powyżej inflacji.
Nowe rachunki za prąd i ogrzewanie wbijają w fotel. Wzrosty idące w setki procent to niemal norma. Jak z opłatami poradzą sobie najubożsi, emeryci? Przecież wielu już do tej pory ledwo wiązało koniec z końcem. A ogrzewanie i prąd to tylko część ich wydatków. Drożeje dosłownie wszystko. Żywność, usługi, transport...
Ważny w tym wszystkim będzie rachunek per saldo. A ten nie będzie korzystny. Bo to, co emeryci, ale też większość z nas, zyskają dzięki obniżce podatków, pochłonie drożyzna. W sklepie złorzeczy już nawet – jak sam opowiada – prezes PiS Jarosław Kaczyński. Też przecież emeryt. Tyle że bodaj z jedną z najwyższych emerytur w kraju i różnymi dodatkowymi dochodami.
Pociechą dla przyszłych emerytów mają być wskaźniki waloryzacji ich gromadzonych w ZUS oszczędności na jesień życia. W tym roku mogą wzrosnąć nawet dwucyfrowo. To nie rekordowy wzrost, ale przynajmniej wyraźnie powyżej inflacji. W tym zalewie złych informacji zawsze to jakaś pociecha. Choć niech nikogo to nie zmyli. Większość z nas nie ma co liczyć na godne emerytury z ZUS i zasobne życie za zgromadzone tam oszczędności. Wciąż warto myśleć zawczasu o dodatkowej poduszce finansowej, która nam umili schyłek życia.