Hiszpański problem z cenami domów

Niektórym europejskim gospodarkom grozi dziś recesja lub przynajmniej silne spowolnienie wzrostu z powodu pogarszającej się sytuacji na rynku nieruchomości. Spadające ceny domów przełożą się bowiem na zmniejszenie dynamiki kredytów hipotecznych, ograniczenie popytu konsumpcyjnego, a w konsekwencji – spadek produkcji - pisze ekonomista z Uniwersytetu Gdańskiego

Aktualizacja: 05.04.2008 14:46 Publikacja: 05.04.2008 14:02

Michał Pronobis

Michał Pronobis

Foto: Rzeczpospolita

Red

Kryzys o takich znamionach wystąpić może w pierwszej kolejności w Wielkiej Brytanii, Irlandii, Hiszpanii oraz w krajach bałtyckich, czyli tam, gdzie nadmuchana cenowa bańka budowlana bliska jest pęknięcia.

W Hiszpanii, mimo że gospodarka radzi sobie wciąż nieźle (w IV kw. 2007 r. dwukrotnie wyższy przyrost PKB niż w całej strefie euro), problem ewentualnego spowolnienia koniunktury staje się politycznym tematem numer jeden. Rząd w Madrycie szczęśliwie dysponuje narzędziem, którego, jak deklaruje, nie zawaha się użyć, aby łagodzić skutki prognozowanego załamania na rynku nieruchomości. Hiszpański budżet wykazuje bowiem nadwyżkę w wysokości 2 proc. PKB. Stwarza to komfortową przestrzeń do amortyzowania zaburzeń koniunktury (obniżka podatków bądź zwiększenie wydatków rządowych). Wszystko wskazuje zatem na to, że gospodarka Hiszpanii, otrzymując fiskalne wsparcie, uniknie w najbliższym czasie ześlizgnięcia w recesję.

Szkopuł w tym, że ekspansja fiskalna, o ile może być skutecznym buforem antycyklicznym w krótkim okresie, nie rozwiąże rzeczywistego problemu hiszpańskiej gospodarki. Są nim jednostkowe koszty pracy (ULC), od lat rosnące szybciej niż średnio w strefie euro. Przyczynia się to do napięć inflacyjnych oraz systematycznego ubytku konkurencyjności wobec pozostałych krajów UGW. Odbiciem tego procesu jest ponad 10-procentowy deficyt current account, dużo większy niż w USA. Dla kontrastu, gospodarka niemiecka wypracowuje roczną nadwyżkę C/A w wysokości 5 proc. PKB. Stanowi to wymierny obraz zachwiania pozycji konkurencyjnej Hiszpanii.

W warunkach braku możliwości dostosowania kursowego (jak to ma miejsce w przypadku dolara) jedynym dostępnym sposobem odbudowy konkurencyjności staje się spadek ULC. Do tego potrzebne jest jednak ostudzenie tempa wzrostu gospodarczego. Niedawno pisał o tym w „Rz” prof. A. Sławiński. Wychodząc z założenia, że kryzys na rynku nieruchomości potrwa latami, ekspansja fiskalna może jedynie odsunąć w czasie niezbędną korektę wzrostu hiszpańskiej gospodarki. Wydaje się, że na dłuższa metę Hiszpania pójdzie w ślady Portugalii i Włoch, gdzie od lat następuje proces dekonwergencji realnej. Ratunkiem pozostają jedynie reformy strukturalne.

current account:

Opinie Ekonomiczne
Jak zaprząc oszczędności do pracy na rzecz konkurencyjnej gospodarki
Opinie Ekonomiczne
Blackout, czyli co naprawdę się stało w Hiszpanii?
Opinie Ekonomiczne
Czy leci z nami pilot? Apel do premiera
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof A. Kowalczyk: Pytam kandydatów na prezydenta: które ustawy podpiszecie? Czas na konkrety
Opinie Ekonomiczne
Maciej Miłosz: Z pustego i generał nie naleje
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku