Orlen chce kupić TriOil Resources. Komentuje Jakub Kurasz

Jak interpretować próbę przejęcia kanadyjskiej spółki TriOil Resources przez Orlen? Próbę, bo jeszcze ofertę Polaków muszą zaakceptować akcjonariusze tej firmy z siedzibą w Calgary.

Publikacja: 16.09.2013 21:05

Jakub Kurasz

Jakub Kurasz

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała Waldemar Kompała

Ciekawość nas jednak rozpiera, zwłaszcza że rząd łącznie z PZU kontroluje około 30 proc. akcji polskiego przedsiębiorstwa, a kolejne 20 proc. mają otwarte fundusze emerytalne (ponoć jesteśmy właścicielami ich jednostek uczestnictwa – choć na ten temat, jak wiadomo, trwa obecnie zażarta kłótnia z ministrem finansów).

Jedno jest pewne: nie będzie miało to żadnego wpływu na poziom cen paliw w dystrybutorach nad Wisłą. Ale to nic. Mają szansę szybko się pojawić inne korzyści. W pierwszej kolejności będą one dotyczyły rynkowej wyceny Orlenu. Akcje mogą zyskiwać w dłuższym okresie, bo kanadyjska firma jest kupowana relatywnie tanio, no i też nie działa w buszu, tylko w cywilizowanym świecie. Poza tym wydobywa i zarabia ona już miliony na ropie i gazie. Wreszcie niebagatelna inwestycja Orlenu może się opłacić, jeśli pociągnie za sobą  wykorzystanie doświadczeń Kanadyjczyków w Polsce. A Orlenowi nikt nie broni przyspieszyć prac nad wydobyciem gazu łupkowego.

Dlaczego to tak ważne? Bo wielki projekt łupkowy będzie trwał bardzo długo. Przekształcenie USA w gazowego potentata zajęło aż około 20 lat. Mnóstwo czasu pociąga bowiem dostosowanie technologii do warunków geologicznych panujących na danym terenie. Potrzeba też wysiłku, żeby zebrać wystarczająco dużo informacji, które pozyskuje się chociażby w wyniku wykonywania wielu odwiertów i zabiegów szczelinowania hydraulicznego. A nasza liczba 50 odwiertów nie daje żadnych szans na kategoryczne „tak” lub „nie” dla łupków.

Orlen to największa rafineria w Polsce, a dzięki udziałom w litewskich Możejkach oraz w czeskim Unipetrolu jest także liderem w naszym regionie. Inwestycje w wydobycie węglowodorów są dla tego czempiona naturalnym kierunkiem rozwoju. Bo tu są największe zyski i marże w branży paliwowej. A im mocniejsze nasze polskie firmy, tym przynajmniej wyższe poczucie bezpieczeństwa energetycznego.

Orlen przejął kanadyjską spółkę. Co to oznacza?

Ciekawość nas jednak rozpiera, zwłaszcza że rząd łącznie z PZU kontroluje około 30 proc. akcji polskiego przedsiębiorstwa, a kolejne 20 proc. mają otwarte fundusze emerytalne (ponoć jesteśmy właścicielami ich jednostek uczestnictwa – choć na ten temat, jak wiadomo, trwa obecnie zażarta kłótnia z ministrem finansów).

Jedno jest pewne: nie będzie miało to żadnego wpływu na poziom cen paliw w dystrybutorach nad Wisłą. Ale to nic. Mają szansę szybko się pojawić inne korzyści. W pierwszej kolejności będą one dotyczyły rynkowej wyceny Orlenu. Akcje mogą zyskiwać w dłuższym okresie, bo kanadyjska firma jest kupowana relatywnie tanio, no i też nie działa w buszu, tylko w cywilizowanym świecie. Poza tym wydobywa i zarabia ona już miliony na ropie i gazie. Wreszcie niebagatelna inwestycja Orlenu może się opłacić, jeśli pociągnie za sobą  wykorzystanie doświadczeń Kanadyjczyków w Polsce. A Orlenowi nikt nie broni przyspieszyć prac nad wydobyciem gazu łupkowego.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację