Powinno się zapalić światełko ostrzegawcze

Doradcy finansowi i inwestycyjni to pojęcia niezbyt płynne, mylone i nadużywane - mówi ?Roman Przasnyski, analityk Open Finance

Publikacja: 13.02.2014 15:31

Rz: Czym się kierować przy wyborze doradcy inwestycyjnego? Jak się okazuje, korzystanie z rekomendacji znajomych nie zawsze dobrze się kończy.

Roman Przasnyski:

Przeciętny, nieznający rynku inwestor niestety bardzo łatwo może stać się ofiarą oszusta. Trudno jest samodzielnie ocenić, z jaką firmą mamy do czynienia i jakie są jej intencje. Świadczy o tym skala oszustw, i to nie tylko w Polsce, ale także w innych krajach. Przede wszystkim należy sprawdzić, czy firma, z której oferty zamierzamy skorzystać, ma prawo świadczyć usługi finansowe. Chodzi o zbadanie, czy znajduje się na liście publikowanej przez Komisję Nadzoru Finansowego lub czy nie figuruje w spisie firm, przed którymi Komisja ostrzega. Trzeba być bardzo restrykcyjnym. Doradcy finansowi i inwestycyjni to pojęcia niezbyt płynne, mylone i nadużywane. Generalnie należy korzystać z usług podmiotów licencjonowanych, czyli banków, biur maklerskich, firm doradztwa finansowego. Tych ostatnich nie jest aż tak wiele. Nie należy ufać firmom mało znanym, o niewielkiej skali działania, bo to właśnie z nimi wiąże się wyższe ryzyko. Warto także sprawdzić opinie o firmie w Internecie.

Jak można sprawdzić, czy dana osoba ma kwalifikacje, sukcesy?

Zweryfikowanie jakości usług i kompetencji doradcy czy pośrednika jest sprawą jeszcze trudniejszą. Jest to możliwe właściwie jedynie w przypadku zarządzających funduszami lub portfelami klientów. Doradca klienta czy pośrednik generalnie nie musi mieć specjalnych, formalnych kwalifikacji. Jakość jego pracy nie jest w żaden sposób dokumentowana, nie może więc podlegać formalnej weryfikacji. Tu jedyną metodą może być właśnie rekomendacja znajomych, ale nie jest to zasada gwarantująca sukces.

Czy zysk w wysokości 40 proc. rocznie jest dziś możliwy do osiągnięcia? Albo 250 proc. przez dziesięć lat?

Z oceną wiarygodności oferty doradcy przez pryzmat zysków jest chyba największa trudność. Generalna zasada jest taka, że wyższy zysk wiąże się z większym ryzykiem. W tym samym czasie, gdy Amber Gold oferował swoje „lokaty" na 12,5 proc., można było znaleźć na rynku kilka podobnych propozycji instytucji finansowych działających jak najbardziej legalnie. Notowania złota przez ponad dziesięć lat poszły w górę o kilkaset procent, dając zyski od kilkunastu do 30 proc. rocznie. Nie ma więc prostej zasady poza tą, o której wspomniałem, czyli im większy zysk, tym wyższe ryzyko.

Kiedy powinno się włączyć światełko ostrzegawcze, że możemy mieć do czynienia z oszustem?

Światełko ostrzegawcze powinno się palić zawsze, gdy korzystamy z usług finansowych firm spoza listy KNF i mało znanych. Oferowanie wysokich zysków powinno wzmagać czujność. Profesjonalny doradca na ogół będzie w obietnicach wstrzemięźliwy, będzie podkreślał, z jakim ryzykiem wiąże się dana inwestycja czy produkt. Wątpliwości dotyczące np. dostępności treści umów, regulaminów, niejasności czy ogólnikowości zapisów powinny zapalać czerwone światło.

—rozmawiała Janina Blikowska

Rz: Czym się kierować przy wyborze doradcy inwestycyjnego? Jak się okazuje, korzystanie z rekomendacji znajomych nie zawsze dobrze się kończy.

Roman Przasnyski:

Pozostało jeszcze 95% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Damian Guzman: Czy polskie firmy będą przenosić się do Rumunii?
Opinie Ekonomiczne
Marek Góra: Nieuchronność dłuższej aktywności zawodowej
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Fałszywy ton nacjonalizmu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Apel do kandydatów na urząd prezydenta
Opinie Ekonomiczne
Anita Błaszczak: Czas na powojenne scenariusze dla Ukraińców