Co dać lekarzowi, by chciał pracować dłużej

Od stycznia lekarze muszą wyrazić zgodę na pracę ponad 48 godzin tygodniowo. Dyrektorzy chcą ich skusić dodatkowymi pieniędzmi

Aktualizacja: 28.12.2007 10:23 Publikacja: 28.12.2007 02:11

Co dać lekarzowi, by chciał pracować dłużej

Foto: Rzeczpospolita

Gdy dyrektorzy negocjują z medykami w szpitalach, politycy gorączkowo zapewniają, że od nowego roku nie będzie problemu z obsadą lekarską. – Na Mazowszu 1 stycznia lekarze przyjdą do pracy w 99 procentach placówek. Udało nam się osiągnąć porozumienie z dyrektorami, pieniędzy na leczenie będzie więcej – mówi minister zdrowia Ewa Kopacz.

Jeszcze wczoraj rano Bronisław Komorowski, marszałek Sejmu z PO, oskarżał PiS o to, że ustawa jest miną zastawioną przez poprzedników. Bolesław Piecha, były wiceminister zdrowia z PiS, ripostował, że dyrektorzy od wielu miesięcy znają unijne przepisy. – Nie ma żadnych wątpliwości, że należało je w końcu wprowadzić. Unijne prawo obowiązuje u nas, od kiedy wstąpiliśmy do Unii – mówi Piecha.

Według tych regulacji na pracę dłuższą niż 48 godzin w tygodniu lekarze muszą wyrazić zgodę, czyli podpisać tzw. klauzulę opt-out. To stwarza problemy, bo do czasu pracy zalicza się też dyżury. A razem z dyżurami lekarze spędzają obecnie w pracy nawet 70 godzin tygodniowo. Poza tym ustawa nakazuje, że pracownik ma mieć w każdej dobie 11 godzin odpoczynku. Ministerstwo Zdrowia oświadczyło jednak w piątek na swoich stronach internetowych, że nie wyklucza to brania przez lekarzy dyżurów 24-godzinnych. – To zaskakujące, bo wcześniej pani minister, nawet w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej”, mówiła coś zupełnie innego. Poza tym ministerstwo tylko interpretuje przepisy. A powinno zmienić ustawę tak, by nie pozostawiała żadnych wątpliwości – mówi Marek Balicki, członek Sejmowej Komisji Zdrowia z LiD. – Proponowaliśmy zmianę ustawy, ale rząd nie był tym zainteresowany. To zaskakujące: wydaje się, że resort zdrowia liczy, że dyrektorzy sami sobie z tym problemem poradzą.

Dyrektorzy odpowiadają jednak zgodnie: w pierwszych dniach stycznia problemu z dyżurami lekarskimi nie będzie.

– Lekarze w moim szpitalu zgodzili się podpisać formułę opt-out, ale tylko na miesiąc – mówi Tomasz Opala, dyrektor specjalistycznego szpitala ginekologiczno-położniczego w Poznaniu. – Będą pracować dłużej, dostaną więcej za nadgodziny. W styczniu będziemy renegocjować kontrakt z Narodowym Funduszem Zdrowia, bo ten wcale nie jest wyższy niż ubiegłoroczny – dodaje. Zgodę na dłuższą pracę podpiszą także lekarze ze Szpitala Wolskiego w Warszawie. Także tylko na styczeń. – Liczymy na wyższy kontrakt z NFZ. Dzisiaj obiecano nam, że każdy punkt, czyli jednostka, w której szpital rozlicza się z NFZ, będzie kosztował nie 11,50 zł, ale 11,80 zł – dodaje Luiza Staszewska, dyrektor szpitala specjalistycznego w Radomiu. Czy wystarczy to na wynagrodzenia dla lekarzy? – Czekamy na ofertę NFZ – odpowiada Staszewska.

Dyrektorzy zastanawiają się też nad zmianą systemu pracy w szpitalach. – Gdyby wprowadzić system zmianowy, udałoby się ją zorganizować – mówi Sławomir Janus, dyrektor Instytutu Matki i Dziecka w Warszawie. – Nie łamię wtedy prawa pracy, a pacjenci mają zapewnioną opiekę – zaznacza.Nie wszędzie jednak lekarze chcą się na to zgodzić. – W moim szpitalu zagrozili, że jeśli wprowadzę zmianowy system pracy, oni złożą wymówienia– przyznaje Staszewska.

Masz pytanie, wyślij e-mail do autorki s.szparkowska@rp.pl

Jakie efekty dało wprowadzenie unijnej dyrektywy w krajach europejskich? Na Słowacji, gdzie zasady liczenia czasu pracy wprowadzono niemal bez przygotowania, wydłużają się kolejki do leczenia. Małym szpitalom grozi zamknięcie: brakuje neurochirurgów, kardiologów, neurologów.

Część lekarzy rezygnuje z przysługujących im dni wolnych. Inni dyżurują dodatkowo w pobliskich szpitalach.

W Szwecji, gdzie nowe zasady zaczną obowiązywać od 1 stycznia, przepisy są dużo bardziej elastyczne niż u nas: lekarze mogą zawrzeć umowy na dłuższą pracę.

W Niemczech lekarze sami postanowili pracować dłużej, niż pozwalają przepisy: po 50 – 80 godzin tygodniowo. Część nadgodzin spędzają w szpitalach za darmo, za część dostają dni wolne.

Gdy dyrektorzy negocjują z medykami w szpitalach, politycy gorączkowo zapewniają, że od nowego roku nie będzie problemu z obsadą lekarską. – Na Mazowszu 1 stycznia lekarze przyjdą do pracy w 99 procentach placówek. Udało nam się osiągnąć porozumienie z dyrektorami, pieniędzy na leczenie będzie więcej – mówi minister zdrowia Ewa Kopacz.

Jeszcze wczoraj rano Bronisław Komorowski, marszałek Sejmu z PO, oskarżał PiS o to, że ustawa jest miną zastawioną przez poprzedników. Bolesław Piecha, były wiceminister zdrowia z PiS, ripostował, że dyrektorzy od wielu miesięcy znają unijne przepisy. – Nie ma żadnych wątpliwości, że należało je w końcu wprowadzić. Unijne prawo obowiązuje u nas, od kiedy wstąpiliśmy do Unii – mówi Piecha.

Pozostało jeszcze 80% artykułu
Ochrona zdrowia
Podwyżka składki zdrowotnej uratuje budżet NFZ? To i tak za mało
Ochrona zdrowia
Izabela Leszczyna: w szpitalu najdroższe jest puste łóżko. A na niektórych oddziałach hula wiatr
Ochrona zdrowia
Pacjenci kardiologiczni dostaną elektroniczną kartę. Rząd przyjął projekt
Ochrona zdrowia
Szpitale dostaną pieniądze. Znak zapytania przy świadczeniach limitowanych
Materiał Promocyjny
O przyszłości klimatu z ekspertami i biznesem. Przed nami Forum Ekologiczne
Ochrona zdrowia
NIK: Nawet 452 proc. dysproporcji w dostępie do onkologów między regionami