Samorząd się cieszy, siostry boją

Zmiany będą miały większe znaczenie dla zarządzania szpitalami, mniejsze – dla pacjentów

Aktualizacja: 23.10.2008 07:56 Publikacja: 23.10.2008 05:02

Ewa Kopacz

Ewa Kopacz

Foto: Fotorzepa, Jak Jakub Ostałowski

Jeśli ustawy wejdą w życie, czeka nas rewolucja – twierdzą zgodnie rząd i opozycja. Co będą oznaczały zmiany?

[srodtytul]Dyrektorzy szpitali: wielka niewiadoma[/srodtytul]

Po przekształceniu w spółki szpitalom trudniej będzie się zadłużać. Te, które są w najtrudniejszej sytuacji, dostaną pieniądze – rząd zapowiada, że będzie to już ostatnie oddłużenie. I możliwe, że dotrzyma słowa, bo spółkom trudniej będzie pomóc, nie naruszając przepisów europejskich. – Inne konsekwencje to wielka niewiadoma – mówi Jerzy Gryglewicz, wicedyrektor Instytutu Reumatologii w Warszawie. W ostatniej chwili posłowie przyjęli poprawkę Lewicy, która mówi, że właścicielem budynku szpitala pozostanie samorząd. To oznacza, że spółki będą słabsze, niż planowano. Skoro nie będą miały majątku, łatwiej będą upadać i trudniej im będzie sięgnąć po kredyt. – Nie jest przesądzone, jak będą wydane pieniądze z pomocy publicznej. Czy np. na remont budynku, co oznaczałoby inwestycję w majątek samorządu, czy na szkolenia ludzi lub kupno sprzętu. To byłoby inwestowanie w spółkę – uważa Gryglewicz.

[srodtytul]Pacjenci: leczenie głównie bezpłatne[/srodtytul]

Póki umowy ze szpitalami podpisuje NFZ lub inny publiczny płatnik, leczenie nadal będzie darmowe.

Wyjątkiem mogą być takie zabiegi, jak operacje zaćmy czy wszczepianie endoprotez. Jest do nich długa kolejka, nie ratują życia i są stosunkowo tanie – w medycynie kilka tysięcy złotych nie jest wysoką stawką. W podobnych przypadkach szpitale będą mogły brać pieniądze za przyspieszenie operacji. W tej chwili nie wolno im tego robić. Ta zmiana nie jest jednak bezpośrednio związana z przekształceniami w spółki. Planowano ją od dawna.

[wyimek]Samorządy, które chcą przekształcić swoje szpitale w spółki, liczą na pomoc finansową państwa[/wyimek]

W ostatniej chwili Sejm przyjął zapis, że do szpitala mają być przyjmowani wszyscy pacjenci, których życie lub zdrowie jest zagrożone. Wcześniej proponował, by przyjmować obowiązkowo tych, u których zagrożenie pojawiło się nagle, np. po wypadku.

Sejm przyjął też ustawę o prawach pacjentów i rzeczniku praw pacjenta. Zbiera ona rozwiązania rozrzucone do tej pory po różnych ustawach, np. prawo do konsylium lekarskiego czy wglądu w dokumentację.

[srodtytul]Lokalne władze: chcemy pieniędzy[/srodtytul]

Samorządowcy są zadowoleni. – Najważniejsze, że wreszcie podjęto jakąkolwiek decyzję. Najbardziej niepokojące, że nie wiadomo, czy wejdzie ona w życie – komentuje Marek Wójcik ze Związku Powiatów Polskich.

W całej Polsce na ustawy czeka kilkadziesiąt samorządów. Chcą przekształcić swoje szpitale, ale liczą, że jeśli zrobią to po wejściu w życie nowego prawa, placówki dostaną pomoc państwa.

– W tej chwili zmiany są zawieszone – mówi Wójcik.

Te samorządy, które już przekształciły swoje szpitale w spółki i przejęły ich długi uważają, że także powinny otrzymać pomoc. Teraz nie dostaną pieniędzy.

– Liczylibyśmy na pożyczki, które częściowo można by umorzyć – dodaje Wójcik.

Samorząd nadal będzie odpowiadał za służbę zdrowia na swoim terenie. I nadal nie będzie miał na nią zbyt dużego wpływu: nie on decyduje, gdzie szpitale są otwierane.

[srodtytul]Pracownicy: dużo obaw[/srodtytul]

Związki zawodowe są przekonane, że dla pracowników konsekwencje przekształcenia w spółki będą wyłącznie negatywne.

– Nie mamy żadnych przywilejów. Nie boimy się zwolnień. Już niedługo to pracodawcy będą nas szukali. Bronimy pacjentów – przekonuje Maria Ochman z “Solidarności” służby zdrowia. Ale wcześniej związkowcy przyznawali, że boją się zwolnień w szpitalach i obawiają utraty np. niektórych dodatków do pensji.

Po negocjacjach ze związkami PO wprowadziła do ustaw rozwiązanie, że pracownicy szpitala stają się z mocy prawa pracownikami spółki. Wprowadzono też poprawkę, która mówi, że minister zdrowia – tak jak jest w tej chwili – będzie określał, ile minimalnie pielęgniarek powinno pracować w szpitalu. To ustępstwo, bo wcześniej posłowie PO nie chcieli ograniczać dyrektorów szpitali w kwestii zatrudnienia.

Pracownicy nie dostaną automatycznie udziałów w powstających spółkach, choć chciała tego opozycja. Niektórzy, np. technicy radioterapii, lekarze radiolodzy i patomorfolodzy, będą pracować dłużej niż w tej chwili – zamiast pięciu godzin dziennie siedem godzin i 35 minut. Tyle co inni pracownicy ochrony zdrowia, choć ich praca była dotąd uznawana za szczególnie uciążliwą. Dziś Ministerstwo Zdrowia przekonuje, że warunki pracy są bezpieczne.

Równocześnie lepsza kondycja finansowa szpitali to szansa na wyższe zarobki. Bardziej prawdopodobne, że spółki będą zatrudniać pielęgniarki i lekarzy na kontraktach – tracą wtedy co prawda przywileje, nie są chronieni przez związki zawodowe, pracują dłużej, ale zarabiają znacznie więcej.

[i]masz pytanie, wyślij e-mail do autorki

[link=mailto:s.szparkowska@rp.pl]s.szparkowska@rp.pl[/link][/i]

[b]Zobacz [link=http://www.rp.pl/temat/208464.html]raport o reformie szpitali[/link][/b]

Jeśli ustawy wejdą w życie, czeka nas rewolucja – twierdzą zgodnie rząd i opozycja. Co będą oznaczały zmiany?

[srodtytul]Dyrektorzy szpitali: wielka niewiadoma[/srodtytul]

Pozostało jeszcze 97% artykułu
Ochrona zdrowia
Podwyżka składki zdrowotnej uratuje budżet NFZ? To i tak za mało
Ochrona zdrowia
Izabela Leszczyna: w szpitalu najdroższe jest puste łóżko. A na niektórych oddziałach hula wiatr
Ochrona zdrowia
Pacjenci kardiologiczni dostaną elektroniczną kartę. Rząd przyjął projekt
Ochrona zdrowia
Szpitale dostaną pieniądze. Znak zapytania przy świadczeniach limitowanych
Materiał Promocyjny
Współpraca na Bałtyku kluczem do bezpieczeństwa energetycznego
Ochrona zdrowia
NIK: Nawet 452 proc. dysproporcji w dostępie do onkologów między regionami
Materiał Promocyjny
Sezon motocyklowy wkrótce się rozpocznie, a Suzuki rusza z 19. edycją szkoleń