Ksawery urodził pod koniec stycznia ważąc zaledwie 390 gramów. Dziecko spędziło 148 dni w oddziale neonatologicznym krakowskiego Szpitala UJASTEK.
Pod koniec czerwca lekarze pozwolili rodzicom na zabranie dziecka do domu. Niestety po dwóch tygodniach chłopiec zmarł.
Lekarze nie potrafią wskazać, co było powodem śmierci, gdyż nie doszło do niej w szpitalu. Podkreślają jednocześnie, że tak niska waga w momencie narodzin powoduje, że dziecko później jest narażone na szereg niebezpieczeństw oraz wysokie ryzyko zgonu.
- Bardzo często, mimo naszych chęci, nie potrafimy przegonić natury. Nie znamy i nigdy nie poznamy przyczyny śmierci Ksawerego. Tak samo jak nieznane są powody zespołu nagłej śmierci łóżeczkowej - powiedział Gazecie Krakowskiej profesor Ryszard Lauterbach, neonatolog ze Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie.
Doktor Lauterbach uważa, że zbyt wcześnie ogłoszono sukces. By mówić o uratowaniu zdrowia dziecka potrzeba dwóch lat - uważa.