Jest pan zwolennikiem likwidacji warunków zabudowy, tzw. wuzetek?
Nie, nie jestem, choć to pewnie brzmi kontrowersyjnie. To narzędzie jest powszechnie krytykowane, a ja jestem pewnie jednym z nielicznych jego obrońców. Moim zdaniem zostało ono zniekształcone przez niewłaściwe praktyki.
A powinno być stosowane zgodnie z intencją ustawodawcy, tak jak jest w Niemczech, których przepisy były inspiracją dla polskiego systemu zarządzania przestrzenią. Tego rodzaju decyzje stosuje się w Niemczech tylko tam, gdzie teren jest już właściwie zurbanizowany i są tylko niewielkie luki w zabudowie. Decyzje o warunkach zabudowy służą do tego, by na takich pojedynczych działkach projektować w sposób maksymalnie zbliżony do bezpośredniego sąsiedztwa, zarówno pod względem cech zabudowy, jak i architektury.
W Polsce ta praktyka została całkowicie nadużyta, decyzje naciągano. Zdominowały praktykę planistyczną.
Wielu inwestorów narzeka na zbyt długi czas oczekiwania na decyzje i różnego typu patologie.