Wyjątkowego pecha mają w Polsce REIT-y. W szóstym już roku dyskusji o wprowadzeniu ustawy o spółkach czerpiących zyski z najmu nieruchomości, by wypłacać dywidendy akcjonariuszom, wydawało się, że opracowanie akceptowanych przez decydentów i rynek założeń jest już naprawdę blisko. Jednak niedawne wysadzenie w powietrze obsady Ministerstwa Rozwoju skomplikowało sytuację. Pytanie, czy nowe kierownictwo będzie miało determinację, by kontynuować misję – niewątpliwie potrzebny jest lider projektu. Trudno też oczekiwać, by projekt ustawy został przedłożony Radzie Ministrów na przełomie listopada i grudnia.
Czekając na ministra
Na początku sierpnia polityczna miotła dosięgnęła Anny Korneckiej, wiceminister rozwoju i przewodniczącej międzyresortowego zespołu ds. opracowania założeń ustawy. Pożar został chwilowo ugaszony, ponieważ minister Jarosław Gowin powołał Kornecką na swoją pełnomocniczkę. Jednak kilka dni później i Gowin stracił stanowisko. Poza Kornecką z zespołu został odwołany również wiceminister Robert Tomanek. W gremium zasiadają jeszcze przedstawiciele resortu finansów, ale ten nie kwapi się do niesienia sztandaru.
„Zgodnie z obowiązującymi przepisami zarządzenia prezesa Rady Ministrów przewodniczącym zespołu ds. REIT-ów jest osoba w randze sekretarza stanu albo podsekretarza stanu wyznaczona przez ministra właściwego do spraw budownictwa, planowania i zagospodarowania przestrzennego oraz mieszkalnictwa" – wskazuje biuro prasowe resortu rozwoju.
Zespół ma za sobą dopiero inicjalne posiedzenie, które odbyło się 26 lipca. Nie wyznaczono kolejnego terminu, kluczowe instytucje dostały jedynie kilka tygodni na przesłanie wniosków i uwag – złożenie takowych potwierdziły nam do zamknięcia tego wydania Bank Gospodarstwa Krajowego i Giełda Papierów Wartościowych.
Zespół nie ma wiceprzewodniczącego, zapanowało więc bezkrólewie. Szefem resortu rozwoju tymczasowo jest premier Mateusz Morawiecki, który utrzymał dotychczasowych wiceministrów – nie określono, kto odpowiada za nieruchomości. Nie można wykluczyć kolejnych roszad.