Zaczyna się od dnia pełnego napięcia. Człowiek wraca do domu po kilkunastu godzinach intensywnej pracy i nie może zasnąć. Aby się wyciszyć, sięga po alkohol. Gdy to nie pomaga, szuka innych rozwiązań. Idealnym wydają się leki. Zwłaszcza te silne, na receptę. Lekarze też ludzie, wiedzą, ile stresu kosztuje życie. Nie mają większych oporów, by je wypisywać. Pacjent bierze jedną tabletkę. Gdy ta szybko nie działa, połyka drugą, trzecią...
[wyimek]65 proc. o tyle wzrosła liczba hospitalizacji z powodu zatrucia środkami uspokajającymi[/wyimek]
Liczba hospitalizacji z powodu zatrucia lekami uspokajającymi przyjmowanymi na receptę wzrosła w latach 1999 – 2006 aż o 65 proc. Tak sytuacja wygląda w Stanach Zjednoczonych, czego dowiodły pierwsze duże badania dotyczące tego zjawiska. Przeprowadził je dr Jeffrey H. Coben ze Szkoły Medycznej przy Uniwersytecie Zachodniej Wirginii. Okazało się, że skala problemu jest zatrważająca. Wśród trzydziestoparolatków liczba śmiertelnych ofiar zatrucia jest większa niż liczba ofiar wypadków samochodowych!
– Zjawisko to osiągnęło skalę epidemii – uważa dr Coben. Dotknęło również gwiazdy kina i muzyki. Dwa lata temu w wyniku przypadkowego przedawkowania przepisanych leków przeciwbólowych, nasennych i uspokajających zmarł Heath Ledger. 28-letni aktor znany był m.in. z roli kowboja-homoseksualisty w filmie “Tajemnica Brokeback Mountain”. Nominowany był za nią do Oscara. Nagrodę otrzymał pośmiertnie za rolę Jokera w “Mrocznym rycerzu”. Za życia skarżył się, że wcielanie się w cudzą skórę kosztuje go tak dużo, że nie może sypiać. Policja znalazła przy jego zwłokach w apartamencie na Manhattanie fiolki sześciu leków zapisywanych na receptę. Ledger zatruł się z powodu połączonego działania oksykodonu (silnego opioidowego leku przeciwbólowego), hydrokodonu (leku o działaniu podobnym do morfiny), diazepamu (substancja psychotropowa o działaniu zmniejszającym lęk), temazepamu (lek psychotropowy o działaniu nasennym, uspokajającym), alprazolamu (stosowanego w leczeniu silnych napadów lęku) i doksylaminy.
Rok później śmiertelna dawka propofolu – leku znieczulającego, zabiła Michaela Jacksona. Z pomocą tego środka król popu walczył z bezsennością. Zastrzyk wykonany przez lekarza skończył się dla Jacksona zatrzymaniem akcji serca.