Bartosz Smoczyński, 43-letni mieszkaniec Wrześni, od lat jest nieuleczalnie chory (cierpi na amyloidozę). Kilka lat temu przeszedł również ciężki wylew, nie może samodzielnie jeść ani się poruszać.
W styczniu tego roku Sąd Rejonowy w Gnieźnie odebrał mu syna Mikołaja. Powód? Niepełnosprawność.
Tą decyzją oburzone były rodzina Bartosza i jego partnerka. Nie rozumie jej również psycholog Mirosława Kątna z Komitetu Ochrony Praw Dziecka. – Nie pozbawia się (władzy rodzicielskiej – red.) za karę, za to, że człowiek jest chory – komentuje.
Ojciec nie złożył jednak broni i postanowił walczyć o syna. Złożył apelację, ale Sąd Okręgowy w Poznaniu ją oddalił i pan Bartosz prawomocnie stracił już prawa do opieki nad potomkiem. Decyzja sądu nie była jednomyślna. Jeden z sędziów zgłosił zdanie odrębne.
Odrzucenie apelacji było zaskakujące, ponieważ powołany w sprawie biegły z zakresu neurologii przygotował korzystną dla pana Bartosza opinię. Stwierdził, że jest on świadomy, a także okazuje wzruszenie, gdy mówi się o jego synu.