Męża opatrznościowego próbuje się robić z szefa europejskiego futbolu (UEFA) Michela Platiniego. Wiele mediów dało się przekonać, że Francuz jest idealnym następcą Blattera, człowiekiem, który może uzdrowić światowy futbol, bo przecież wzywał 79-letniego Szwajcara do odejścia, bo zapowiedział, że kraje zrzeszone w UEFA mogą zbojkotować mistrzostwa świata w Rosji albo nawet wystąpić z FIFA, jeśli Blatter utrzyma stanowisko.
Ale zbyt łatwo zapomniano o tym, co robił Platini przez ostatnie lata – że głosował za przyznaniem MŚ Rosji i dopiero teraz namawia do bojkotu mundialu Putina, kreując się na niezależnego przywódcę, gotowego do radykalnych kroków. Był też za przyznaniem Katarowi mistrzostw w roku 2022, a jego związki z arabskimi szejkami są równie bliskie, co zagmatwane.
Angielski dziennik „The Telegraph" pisał, że w listopadzie 2010 roku Platini najpierw spotkał się na śniadaniu z Muhammadem ibn Hammamem – szarą eminencją stojącą za kandydaturą Kataru – a kilka dni później na obiedzie z ówczesnym prezydentem Francji Nicolasem Sarkozym, premierem Francois Fillonem oraz synem emira Kataru (dziś już emirem) i uzgodniono, że Francja poprze kandydaturę Arabów, a państwowy katarski fundusz Qatar Sports Investments kupi francuski klub Paris Saint Germain. Dziwnym zbiegiem okoliczności pracę w katarskiej stacji telewizyjnej (sportowa sekcja Al-Dżaziry) kilkanaście tygodni później dostał syn Platiniego – Laurent.
FIFA wymaga gruntownej reformy. Platini tej odpowiedzialności może nie udźwignąć, bo ze starym światem łączy go wiele interesów. Uczciwi ludzie futbolu powinni wykorzystać szok po Blatterze, by pójść o krok dalej, z Platinim może to być tylko pudrowanie trupa.