– Zgłoszenie otrzymaliśmy we wtorek po godz. 15. Pismo do prokuratury przywiózł kurier – mówi „Rzeczpospolitej" Przemysław Nowak, rzecznik stołecznej prokuratury. Dziennikarz "Faktów" napisał w nim o groźbach kierowanych pod jego adresem na portalach społecznościowych, w tym na Twitterze. – Grożono mu tam pozbawieniem życia – mówi prok. Nowak.

Jako pierwszy o groźbach poinformował już w niedzielę Tomasz Lis, były szef „Faktów", a obecnie naczelny Newsweeka. - „K. Sobieniowski dostaje karalne groźby po swoim materiale w Faktach. Kuba, jesteś świetnym reporterem, rób swoje. A ty prokuraturo, swoje" – napisał na Twitterze Lis.

Wczoraj rano branżowy portal wirtualnemedia.pl podał, że prokuratura już zajmuje się sprawą gróźb, ale rano takiego zawiadomienia jeszcze zawiadomienia nie było. Bez niego śledczy nic nie mogli zrobić. Groźby karalne są ścigane na wniosek poszkodowanego. Teraz prokuratura ma trzydzieści dni na podjęcie decyzji czy rozpocznie śledztwo w sprawie gróźb wobec dziennikarza, czy też nie. – Dziś trudno powiedzieć, czy decyzja zostanie podjęta za dwa, czy za trzydzieści dni - mówi nam prok. Nowak.

Na Twitterze można znaleźć wiele niepochlebnych komentarzy na temat dziennikarza Faktów. – Sobieniowski całe życie robi manipulacyjne materiały, a potem się dziwi, że ktoś go nie lubi – pisze jeden z internautów.