Wiadomość jak grom z jasnego nieba. Jak to możliwe, że tak nagle znika ktoś, kogo do ostatniej chwili było pełno w prasie, radiu i telewizji. Znakomita dziennikarka o świetnym warsztacie, choć kontrowersyjna, co często jest cechą znakomitych publicystów. Jej dziennikarstwo było oparte na rzetelnym, głębokim przygotowaniu do każdego tematu, do każdej rozmowy. Zawdzięczała to po części niezwykle rozbudowanym kontaktom wśród polityków, ekspertów i naukowców. Autorytet Janki sprawiał, że miała prawie wszędzie otwarte drzwi i prawie nikt nie odmawiał jej informacji ani opinii.
Rozpoczynała pracę w „Kurierze Polskim" firmowanym wówczas przez Stronnictwo Demokratyczne. Od razu dała się poznać jako świetnie pisząca dziennikarka i obiecująca publicystka. Ujawniła też cechy przywódcze. Została przewodniczącą koła „Solidarności" założonego wspólnie dla „Kuriera Polskiego" i „Tygodnika Demokratycznego".
Po zawieszeniu „Kuriera" przeszła do „Życia Warszawy", gdzie zajmowała się publicystyką oświatową. Niewątpliwie wiodła prym w tej branży.
Niewiele brakowało, by przeszła do „Tygodnika Solidarność". Ale już wtedy Jarosław Kaczyński, ówczesny szef „Tysola", zaczynał budzić jej zastrzeżenia.
Współpracowałem z Janką wówczas jako sprawozdawca parlamentarny „Życia Warszawy" i pełniący obowiązki kierownika działu politycznego w tej gazecie. Namawiałem ją, by nie odchodziła i została kierownikiem naszego działu. Tak się stało.