Plama na sztandarze

Hańba, że pan śmie zapytać o coś podobnego – tymi słowami Lecha Wałęsy zaczyna się film „TW »Bolek«” Grzegorza Brauna i Roberta Kaczmarka. Ta wypowiedź byłego prezydenta pochodzi z innego filmu Brauna pt. „Plusy dodatnie, plusy ujemne”, którego na początku 2006 roku, za prezesury Jana Dworaka, publiczna telewizja pokazać nie chciała (dostępny jest na youtube.pl).

Aktualizacja: 19.06.2008 06:39 Publikacja: 19.06.2008 05:40

O tym, jak wiele się w ciągu ostatnich lat w polskiej rzeczywistości się zmieniło, świadczy fakt, że wczoraj wieczorem zobaczyliśmy „TW »Bolka«” – choć Lech Wałęsa już nie mówił o hańbie, ale zagroził TVP, że po projekcji zażąda 20 mln złotych odszkodowania.

Bohaterem obu filmów jest Lech Wałęsa jako agent Służby Bezpieczeństwa. O ile jednak „Plusy” były samodzielnym reportażem historycznym, o tyle „TW »Bolka«” należy traktować jedynie jako glossę do poświęconej Wałęsie książki Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka, mającej się ukazać za parę dni, a której fragmenty drukuje od trzech dni „Rzeczpospolita”. Historycy IPN są zresztą przewodnikami autorów filmu po świecie archiwów SB. Pokazują, jak prowadzili kwerendę, jak trafiali w kolejnych teczkach miejsca po niechlujnie wyrwanych kartkach z raportami TW „Bolka” i jak odnajdywali dokumenty przeoczone przez tych, którzy starali się zniszczyć wszelkie ślady po kontaktach młodego Lecha Wałęsy ze Służbą Bezpieczeństwa.

Autorzy filmu bardziej szczegółowo zarysowali jeden z wielu wątków, które zbadali Cenckiewicz i Gontarczyk w swojej książce. Dotarli do kolegi Lecha Wałęsy Józefa Szylera, jednego z organizatorów protestów w Stoczni Gdańskiej im. Lenina w roku 1970, na którego donosił TW „Bolek”. Szyler nie ma wątpliwości, że tym donosicielem Służby Bezpieczeństwa był Wałęsa – przypomina sobie, że tylko jemu opowiedział o konieczności zorganizowania w stoczni opozycyjnej grupy specjalnej, o której informacje znalazły się potem w raporcie „Bolka”. A skutkiem było wpisanie Józefa Szylera przez SB na listę pracowników do zwolnienia.

Cenckiewicz i Gontarczyk zbijają w filmie powtarzaną wielokrotnie przez Lecha Wałęsę tezę, że „Bolków” było kilkudziesięciu. Po przejrzeniu kilkudziesięciu tysięcy stron dokumentów znaleźli tylko jednego TW o tym pseudonimie, który pracował w Stoczni Gdańskiej. Fakt, że Wałęsa był na początku lat 70. agentem SB, potwierdził realizatorom filmu także jeden z esbeków, którzy prowadzili teczkę „Bolka”. Esbek Janusz Stachowiak zadaje w filmie „TW »Bolek«” retoryczne pytanie, dlaczego w roku 1970 miałby fabrykować nieprawdziwe materiały kompromitujące Wałęsę, skoro przyszły lider „S” i prezydent był wtedy nikim. Rekonstruuje wydarzenia sprzed niemal 40 lat i wspomina, że Lech Wałęsa, który jako stoczniowiec zarabiał nie więcej niż tysiąc złotych, oprócz tego dostawał dwukrotnie więcej jako zapłatę za raporty dla SB.

Cenckiewicz i Gontarczyk w jednym z kadrów filmu idą na tle ogromnego napisu „Gdansk Lech Walesa Airport”. To scena symboliczna, bo zarówno historycy IPN, jak i twórcy filmu „TW »Bolek«”, odkrywając niemiłe Wałęsie i dużej części solidarnościowych elit karty historii, rzucili wyzwanie prawdziwej potędze. Podczas dyskusji po filmie senator Zbigniew Romaszewski nie zaprzeczał, że Lech Wałęsa był liderem opozycji i jej sztandarem. Ale – dodał – „na sztandarze pojawiła się plama”.

Przez lata była znana tylko grupie wtajemniczonych i wstydliwie ukrywana przed maluczkimi. Dziś staje się wyzwaniem dla nas wszystkich.

O tym, jak wiele się w ciągu ostatnich lat w polskiej rzeczywistości się zmieniło, świadczy fakt, że wczoraj wieczorem zobaczyliśmy „TW »Bolka«” – choć Lech Wałęsa już nie mówił o hańbie, ale zagroził TVP, że po projekcji zażąda 20 mln złotych odszkodowania.

Bohaterem obu filmów jest Lech Wałęsa jako agent Służby Bezpieczeństwa. O ile jednak „Plusy” były samodzielnym reportażem historycznym, o tyle „TW »Bolka«” należy traktować jedynie jako glossę do poświęconej Wałęsie książki Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka, mającej się ukazać za parę dni, a której fragmenty drukuje od trzech dni „Rzeczpospolita”. Historycy IPN są zresztą przewodnikami autorów filmu po świecie archiwów SB. Pokazują, jak prowadzili kwerendę, jak trafiali w kolejnych teczkach miejsca po niechlujnie wyrwanych kartkach z raportami TW „Bolka” i jak odnajdywali dokumenty przeoczone przez tych, którzy starali się zniszczyć wszelkie ślady po kontaktach młodego Lecha Wałęsy ze Służbą Bezpieczeństwa.

Kraj
Donald Tusk chce przeszkolić rocznie 100 tys. ochotników. Czy to realne?
Materiał Partnera
Targi Agrotech już 14-16 marca w Kielcach. Bilety już są!
Kraj
Za mało pieniędzy dla muzeum Łemków
Kraj
Po publikacji „Rzeczpospolitej”: Brzoska zaprasza Pytlaka do współpracy przy deregulacji
Materiał Promocyjny
Współpraca na Bałtyku kluczem do bezpieczeństwa energetycznego
Kraj
Kontrowersyjna impreza z udziałem IPN. „Legitymizowanie ekstremizmu”
Materiał Promocyjny
Sezon motocyklowy wkrótce się rozpocznie, a Suzuki rusza z 19. edycją szkoleń