Chodzi o incydent z Warszawskiego sądu. "Dziennik" podaje, że pijana aktorka chciała wejść do budynku na rozprawę. Policjanci poczuli od niej alkohol i chcieli ją zatrzymać, a ona rzuciła się na nich z pięściami, krzycząc i przeklinając. Jeden z policjantów obezwładnił ją, a ona dźgnęła go długopisem i porwała koszulę.
- Wszystko wyglądało inaczej niż to przedstawiają media - broni się aktorka. - To był jeden policjant, który zaczął mnie obezwładniać w brutalny sposób. (...) Trzykrotnie przewrócił mnie na podłogę. Tak z kobietą się nie postępuje. Wykręcał mi rękę, a ja go drasnęłam długopisem, który miałam w dłoni. Zrobiłam mu kreskę długości ok. 5 cm. Broniłam się, miałam do tego prawo wobec tak brutalnego postępowania policjanta.
- Niestety takie jest w Polsce prawo, że policjant może mnie poszarpać, nabić mi siniaki, wykręcić rękę, dodam, że jestem w 2 miesiącu ciąży - jemu wolno, a obywatel nawet nie może się bronić - mówi zrozpaczona Cugier-Kotka.
- Zostałam zaszczuta i sponiewierana. Nie zasługuję na takie traktowanie. Wkrótce złożę oświadczenie, w którym wyjaśnię, jak to wszystko naprawdę wyglądało oraz jaka była historia mojego udziału w kampanii PiS. A potem wyjeżdżam z kraju - grozi aktorka.
[ramka]Aktorka Anna Cugier-Kotka stała się sławna po tym, jak wystąpiła najpierw w spocie wyborczym PO, później wystąpiła w filmikach PiS, gdzie przekonywała, że partia Donalda Tuska zawiodła jej oczekiwania.