W marcu na łamach „Rzeczpospolitej" Sławomir Sierakowski pisał: „Naprawdę tak boli, że »Krytyka Polityczna« rośnie w siłę, pozostając niezależną od wszystkich głównych sił politycznych i medialnych? Że zamiast wpisać się w istniejące podziały, formować swoje opinie w zależności od doraźnej koniunktury, realizujemy konsekwentnie własne cele?".
Szef „Krytyki" chwalił się, że kwartalnik jest „tylko jednym z wielu przedsięwzięć, którymi się zajmuje. Jednym z najmniejszych. Wymieniał 1500 wydarzeń kulturalnych w samym 2010 r., wydanie 33 książek, wystawienie pięciu spektakli teatralnych, zorganizowanie 45 koncertów i pokazanie 170 filmów.
To prawda, „Krytyka Polityczna" z roku na rok rośnie w siłę, a zawdzięcza to w znacznej mierze publicznym pieniądzom. Przed kilkoma dniami falę komentarzy wywołała informacja o przekazaniu przez stołeczny ratusz na różne akcje „Krytyki" 475 tys. zł od 2008 r. To nie cała pomoc, jakiej władze Warszawy udzieliły antyestablishmentowej lewicy. Największym wsparciem jest preferencyjna stawka czynszu, jaki organizacja Sierakowskiego płaci za wynajem lokalu w najatrakcyjniejszym pun-kcie stolicy, u zbiegu Nowego Światu i Świętokrzyskiej. Miasto zadowala się jedynie 12 zł od metra kwadratowego, co w przeliczeniu na całe Centrum Kultury Nowy Wspaniały Świat daje dziesiątki tysięcy złotych oszczędności miesięcznie (w porównaniu ze stawkami rynkowymi).