- Złożył wyjaśnienia. Nie przyznał się do winy. Mówi, że to pomówienie. Będziemy teraz weryfikować jego słowa – mówi "Rzeczpospolitej" Sławomir Dzięcielski, szef prokuratury rejonowej w Pucku. To właśnie do tej prokuratury, w zeszłym tygodniu, wpłynęło zawiadomienie od nauczycielki jednej z miejscowych szkół, że jedna z uczennic była molestowana przez ojca.
Prokuratura wszczęła śledztwo w tej sprawie. 16-letnią dziewczynę oraz jej starszą siostrę przesłuchano w sądzie przy udziale psychologa. Obie potwierdziły, że ojciec wykorzystywał je od wielu lat. Dziewczynki były krzywdzone od momentu, gdy starsza z dziewczyn miała zaledwie 9 lat. Do ostatniego zdarzenia miało dojść w 2014 roku.
Biegły stwierdził, że nastolatki nie konfabulują i rzeczywiście mogły być wykorzystywane przez ojca. Na tej podstawie prokuratura postawiła mężczyźnie cztery zarzuty: wykorzystania podległości córek i zmuszenia ich do czynności seksualnych, molestowania oraz gwałtu.
– Dwa z zarzutów dotyczą wykorzystania dziecka poniżej 15 roku życia, dwa gdy dziewczyny miały już skończone 15 lat – mówi prok. Dzięcielski.
Ojciec dziewczyn złożył już wyjaśnienia. Nie przyznał się do winy. – Będziemy je weryfikować. Cały czas gromadzimy materiał dowodowy w tej sprawie – mówi śledczy. Podejrzany o molestowanie i zgwałcenie córek mężczyzna został aresztowany na trzy miesiące. Mężczyźnie grozi do 15 lat więzienia.