Trzech sojuszników. Rosja i Korea Północna walczą, Chiny milczą

Północnokoreańscy żołnierze dotarli na front. Pekin liczy, że rękoma Moskwy i Pjongjangu naruszy dominację USA.

Publikacja: 06.11.2024 04:42

Władimir Putin i Kim Dzon Un

Władimir Putin i Kim Dzon Un

Foto: . Sputnik/Vladimir Smirnov/Pool via REUTERS

– Chiny nie są wprowadzone w specyfikę bilateralnej wymiany i współpracy między Koreą Północną a Rosją – powiedział rzecznik chińskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych Lin Jian, pytany o wysyłanie wojsk przez Pjongjang na wojnę z Ukrainą.

– To dwa suwerenne państwa. (…) To ich sprawa – dodał.

Według informacji prezydenta Wołodymyra Zełenskiego i Pentagonu na bezpośrednim zapleczu frontu skoncentrowano już 10–11 tys. żołnierzy Kim Dzong Una. Ukraińscy żołnierze twierdzą, że już w poniedziałek wpadli oni pod ostrzał artyleryjski.

Czytaj więcej

Gen. Roman Polko o wyszkoleniu żołnierzy z Korei Północnej: Armia pokazowa

Na razie jednak Koreańczycy nie podejmują ofensywnych działań i nie wiadomo, czy podejmą. Część ekspertów wojskowych sądzi, że Rosjanie użyją ich tylko jako sił wspomagających, „w ostateczności tylko do kopania okopów”. Wskazuje na to ich dość lekkie uzbrojenie: tylko w broń strzelecką, granatniki przeciwpancerne i moździerze.

Cicha zgoda Pekinu na koreańskie zaangażowanie w wojnę i jej skutki

Zachód, a przede wszystkim USA, nie wierzą jednak, by Rosja i Korea Północna były aż tak suwerenne, by bez porozumienia z Chinami przewieźć kilkanaście tysięcy żołnierzy znad Pacyfiku pod Kursk. Ale Pekin tylko „wyraża nadzieję, że (Rosja i Korea Płn.) będą unikały eskalacji”, gdy już samo pojawienie się wojsk Kima na froncie jest taką eskalacją.

Waszyngton liczył, że Xi Jinping w jakiś sposób powstrzyma swych sojuszników: Moskwę i Pjongjang. Lider Chin spotkał się z Władimirem Putinem na październikowym szczycie BRICS w Kazaniu. USA doszły chyba do wniosku, że nie próbował tam wpływać na rosyjskiego przywódcę, dlatego dzień po rozmowie obu polityków po raz pierwszy publicznie potwierdziły informację o wyjeździe Koreańczyków na wojnę.

Waszyngton liczył, że Xi Jinping w jakiś sposób powstrzyma swych sojuszników: Moskwę i Pjongjang

– Chiny nie są zbyt szczęśliwe z tego, jak rozwija się sytuacja, ale próbują ukryć swoje niezadowolenie – powiedział BBC Christopher Green z International Crisis Group.

Jednak inni analitycy wskazują, że Pekin prowadzi bardzo skomplikowaną grę: z jednej stron chce osłabić obecny system stosunków międzynarodowych (który według niego jest proamerykański), z drugiej obawia się ewentualnego chaosu na świecie. „Chęć Pekinu zmienienia obecnego porządku powstrzymywana jest zależnością od tego właśnie porządku. Chińska gospodarka jest zbyt zależna od USA i jego partnerów, by ryzykować ostre sankcje” – sądzi Michael Schuman z Atlantic Council.

Czytaj więcej

Dominik Mierzejewski: Chińska gra wokół Ukrainy. Czy Pekin nadal będzie popierać Putina?

Xi Jinping prowadzi więc bardzo ostrożną politykę, nie reagując na działania sojuszników, ale też cały czas próbując poprawić stosunki z częścią państw Zachodu (np. Wielką Brytanią). – Wielka maskarada – mówi o polityce Pekinu Mathieu Boulegue z Center for European Policy Analysis.

Ale eksperci sądzą też, że tak mocne zbliżenie Moskwy i Pjongjangu musi jednak denerwować Xi. – Na urodziny Putina Kim Dzong Un nazwał go swym „najbliższym towarzyszem”. Gdybyście byli Xi Jinpingiem, to co byście wtedy pomyśleli? – zastanawia się Aidan Foster-Carter.

– Korea Północna może być bardziej zależna od Rosji, a to znaczy, że będzie mniej zależna od Chin, pozbawiając Pekin możliwości wpływania na swą politykę – wyjaśnia czeski sinolog Jan Svec.

Koreańczycy już dowiedzieli się, że ich synów wysłano na wojnę

Nie wiadomo jednak, czy Pjongjang dostanie od Moskwy to, co chce, a czego nie otrzymał od Pekinu: nowoczesne technologie wojskowe, przed wszystkim rakietowe, ale i nuklearne. Na razie otrzymał tylko obietnicę dostaw kilkuset tysięcy ton ryżu. W wiecznie głodnym kraju to też nie bez znaczenia.

Tym bardziej że Koreańczycy zaczynają okazywać objawy zdenerwowania. Mimo blokady informacyjnej w kraju rozchodzi się wieść o wysłaniu wojsk na wojnę z Ukrainą.

Pierwsi dowiedzieli się o tym mieszkańcy rejonów graniczących z Chinami i korzystający z chińskich sieci komórkowych znajdujących się poza zasięgiem cenzury Pjongjangu. W głąb kraju roznieśli ją komunistyczni oficjele z pogranicza usiłujący wydostać synów z wojska.

Czytaj więcej

Korea Południowa i UE ze wspólnym apelem. Chodzi o Koreę Północną i jej żołnierzy

– Niektórzy próbowali przekupić urzędników wojskowych – mówi jeden z mieszkańców prowincji Pjongan Południowy. Ale od sierpnia wszystkie garnizony są zamknięte, gdyż ogłoszono w nich pogotowie bojowe.

Na razie Rosja wraz z Chinami rozpostarły nad reżimem komunistów parasol ochronny w Radzie Bezpieczeństwa ONZ, uniemożliwiając przyjęcie jakichkolwiek rezolucji potępiających jego zbrojenia. Ale też dyskretnie blokujących wykonywanie już nałożonych sankcji. A Zachód nie ma innych środków nacisku na Koreę Północną, jak również na Chiny, by wymusiły na komunistach normalne zachowanie.

Gospodarka Korei Północnej pozostaje jednak cały czas w 90 procentach zależna od Chin, skąd pochodzą główne dostawy ropy oraz żywności. Na razie Pekin nie korzysta z tej zależności, mimo wszystko będąc pewnym swego.

– Chiny nie są wprowadzone w specyfikę bilateralnej wymiany i współpracy między Koreą Północną a Rosją – powiedział rzecznik chińskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych Lin Jian, pytany o wysyłanie wojsk przez Pjongjang na wojnę z Ukrainą.

– To dwa suwerenne państwa. (…) To ich sprawa – dodał.

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Konflikty zbrojne
Ambasada USA w Kijowie tymczasowo zamknięta. Ostrzeżenie przed znaczącym atakiem
Konflikty zbrojne
Ukraina zaatakowana przez Rosję pociskiem międzykontynentalnym
Konflikty zbrojne
Węgry zapowiadają wzmocnienie obrony granicy z Ukrainą. Boją się eskalacji
Konflikty zbrojne
Joe Biden chce umorzyć Ukrainie miliardy dolarów długu
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Konflikty zbrojne
Zełenski mówi o odzyskaniu Krymu. Przyznaje: Nie mamy tyle sił