Przy użyciu rakiet balistycznych Iran zaatakował w nocy z poniedziałku na wtorek wybrane cele w Syrii i irackim Kurdystanie. Pociski wybuchły w bezpośrednim sąsiedztwie budowanego amerykańskiego konsulatu w Erbilu. Nikt z Amerykanów nie ucierpiał. Zginęło kilka osób, w tym kurdyjski multimilioner, w którego dom uderzyła jedna z rakiet.
Celem ataku miała być „jedna z głównych kwater szpiegowskich Mosadu”, jak napisano w oświadczeniu elitarnego irańskiego Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej. Była to więc akcja odwetowa za atak, przypuszczalnie izraelski, na irańskie instalacje wojskowe w Syrii pod koniec grudnia. Zginął wtedy generał Razi Musawi, jeden z dowódców Korpusu.