Jak ocenił na antenie RMF FM Sławomir Dębski, szef Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych, „to będzie bardzo trudny rok dla Ukrainy, dla świata i ostatecznie dla Rosji”. - Będziemy mieć do czynienia z próbą przełamania - podkreślił. W ocenie eksperta "Rosja nie zrewidowała swoich celów" i "będzie dążyć do likwidacji państwa ukraińskiego", a wynika to z założeń polityki Putina, że nie ma narodu ukraińskiego.
- Słyszałem niedawno wywiad z jakimś rosyjskim żołnierzem, który w dalszym ciągu twierdził, że toczy się wojna domowa - powiedział szef PISM. - Skoro nie ma Ukrainy, to jakiś szczep narodu rosyjskiego walczy z innym szczepem narodu rosyjskiego, a wszystko jest spowodowane interwencją Amerykanów, Polaków i innych - dodał, opisując sposób myślenia Rosjan.
Dębski zapytany został także o to, czy długotrwała wojna działa bardziej na korzyść Rosji, która nie liczy się z kosztami. Zdaniem szefa PISM Putin liczył na wygraną w wojnie błyskawicznej i przedłużanie się konfliktu to dla Rosji zła wiadomość. - Putin całą swoją tożsamość polityczną, całą swoją spuściznę zawierzył agresji na Ukrainę - podkreślił. - Armia rosyjska musiałaby doznać załamania. Musiałaby przestać być zdolna do wykonywania jakichkolwiek operacji. Musiałby utracić zdolność obrony tych terytoriów, które zdobyła – łącznie z Krymem – dodał, zapytany o to, co musiałoby się stać, żeby wojna się skończyła. W jego ocenie Ukraina może nadal liczyć na wsparcie Zachodu, a przede wszystkim Stanów Zjednoczonych.
Szef PISM stwierdził również, że Rosja chciałaby i ma plany ataku zarówno na Mołdawię, jak i państwa bałtyckie czy nawet Polskę i Finlandię. Według Dębskiego atak na te państwa nie jest jednak realny tak długo, jak długo Ukraina skutecznie broni się w wojnie z Rosją. - Kiedy Ukraina padnie, zagrożona będzie Mołdawia, państwa bałtyckie i Polska, ze względu na to, że to spowoduje wzrost apetytu Putina - wyjaśnił.
Zapytany o rozszerzenie NATO o Szwecję i Finlandię, szef PISM ocenił, że finalnie dojdzie do tego w lipcu na szczycie Sojuszu w Wilnie.