Po kilku miesiącach negocjacji udało się wreszcie odblokować port w Odessie. Pierwszy statek z ukraińskim zbożem wypłynął w poniedziałek. Jest szansa na powrót do rozmów pokojowych z Rosjanami?
Ukraina nie znajduje się w tak kiepskiej sytuacji, w której musielibyśmy wnioskować o negocjacje z Rosją. To im zależy na rokowaniach. Cały kryzys z dostawami ukraińskiego zboża został wywołany przez Rosję po to, by mieć temat do komunikacji z Zachodem. Chcą wpływać poprzez to na Zachód grożąc kryzysem migracyjnym, buntami i nową arabską wiosną. Weszliśmy w to, bo nie chcemy, by Europa, Bliski Wschód i kraje Afryki były szantażowane. Po drugie nie chcemy, by doszło do głodu w najbiedniejszych regionach świata. Po za tym to element naszej polityki zagranicznej w Afryce.
Czytaj więcej
W sierpniu może rozstrzygnąć się dalszy dalszy los wojny nad Dnieprem. Rosja okopuje się na okupowanych terenach.
A dlaczego zgodziła się na to Rosja?
Bo liczą złagodzenie sankcji Zachodu. Poza tym pozorują gest dobrej woli, bo chcą zacząć proces negocjacyjny. Nie radzą sobie wojskowo, więc dążą do zawarcia jakichś porozumień na wzór „porozumień mińskich”. Liczą na to, że przekonają Europę i USA, by zmusili Ukrainę do zawarcia takich porozumień. Pilnie potrzebują zawieszenia broni, by przegrupować jednostki i zregenerować się. My zaangażowaliśmy siły, które dotychczas nie były wykorzystywane, a oni mają wymęczonych żołnierzy.