– Nie mam zamiaru ustępować. O tym zadecydować może jedynie naród syryjski – ogłosił prezydent Baszar Asad w wywiadzie dla rosyjskich mediów. Oskarżył Zachód o sprowokowanie kryzysu uchodźców w Europie. – Będzie ich jeszcze więcej, jeżeli nie ustanie pomoc dla terrorystów – zagroził. Terroryści to według terminologii reżimu w Damaszku cała syryjska opozycja walcząca z siłami rządowymi, w tym także dżihadyści z Państwa Islamskiego.
Zdaniem walczącego o przetrwanie prezydenta jedynym rozwiązaniem w Syrii jest wstrzymanie pomocy Zachodu dla zbrojnej opozycji, co ułatwi mu walkę z Państwem Islamskim.
Dokładnie taką propozycję składa prezydent Władimir Putin. – Jest jasne, że bez sił rządowych walczących z Państwem Islamskim w Syrii nie jest rzeczą możliwą wyparcie terrorystów z kraju – tłumaczył prezydent Rosji we wtorek w Duszanbe.
Moskwa nie czyni przy tym żadnej tajemnicy, iż buduje w pobliżu Latakii swą nową bazę. Tym razem lotniczą, drugą obok morskiej funkcjonującej od dawna w Tartus. Jest już gotowa do przyjmowania rosyjskich transportów lotniczych, w tym broni dla tracących grunt pod nogami sił reżimowych. Nikt na Zachodzie nie ma wątpliwości, że konsekwencją takiej strategii może być jedynie dalsza eskalacja trwającej już cztery lata wojny i co za tym idzie, dalsze ofiary śmiertelne i kolejne tysiące uchodźców szturmujących granice Europy.