Kilka dekad temu, gdy się widziało w Wilnie kogoś sprzątającego ulicę, bez większego ryzyka można było się do niego zwrócić po polsku. Po wojnie w Wilnie i okolicach pozostali Polacy, którzy nie mieli wiele do stracenia, najbiedniejsi, najsłabiej wykształceni. Tworzenie elit trwa długo, droga na wysokie stanowiska nie jest prosta.
W czasach radzieckich nie było mowy o polskiej partii, polskiej frakcji, polskich posłach. Była tylko traktorzystka Sierżantowicz, która do Rady Najwyższej Litewskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej trafiła przede wszystkim jako przedstawicielka postępowego nurtu w rolnictwie i swojego rejonu.