Dziesiątki tysięcy ludzi wyszły na ulice irańskich miast po zabiciu 3 stycznia gen. Kasema Sulejmaniego, aby manifestować pod hasłami „Śmierć Ameryce!”. Dziś te obrazki z Teheranu czy Meszhedu wydają się jakby z innej epoki. Na celowniku protestujących jest teraz irański rząd, a studenci wbrew zaleceniom ajatollahów nie chcą deptać flag USA i Izraela.
Zwrot nastąpił, gdy po trzech dniach zaprzeczania władze przyznały, że to Iran jest odpowiedzialny za omyłkowe zestrzelenie w środę samolotu ukraińskich linii lotniczych z 176 osobami na pokładzie. Zamiast wstrzymać ruch na lotniskach cywilnych, doprowadzono do sytuacji, gdy jeden wojskowy musiał w kilka sekund zdecydować, czy ma do czynienia z amerykańską rakietą czy samolotem pasażerskim. I popełnił fatalny błąd.