W interesie Polski jest budowa coraz mocniejszej pozycji w Unii, a nie rozsadzanie Wspólnoty. W interesie Brukseli jest ułożenie stosunków z jednym z największych krajów UE, a nie przejmowanie tylnymi drzwiami kompetencji ustrojowych, na odstąpienie od których Warszawa nigdy się nie zgodzi.
Oparte na tych zasadach nowe otwarcie, uzgodnione przez premiera Mateusza Morawieckiego i szefową Komisji Europejskiej Ursulę von der Leyen, wydaje się jednak coraz mniej realne. Komisarz UE ds. wartości i przejrzystości Věra Jourová, która we wtorek przybyła z pierwszą wizytą nad Wisłę, zapewniała, że „drzwi do dialogu z Polską są otwarte”. Ale nawet jeśli ton jest inny niż za czasów Fransa Timmermansa, to żadna strona nie jest gotowa na działania, które prowadzą do porozumienia.
Dowiedz się więcej: Wiceszefowa Komisji Europejskiej w Polsce. Rozmowy o reformie sądownictwa i praworządności
W Polsce, bez próby znalezienia kompromisu z Brukselą, Sejm przyjął ustawę dyscyplinującą sędziów. Czeka ona już tylko na podpis prezydenta. A premier wysłał uchwałę Sądu Najwyższego do Trybunału Konstytucyjnego, którego Komisja Europejska nie uznaje.
Co więcej, brukselska egzekutywa wystąpiła do Trybunału Sprawiedliwości UE o zawieszenie dyscyplinującej sędziów izby Sądu Najwyższego, a przecież jej utworzenie to serce reformy Zbigniewa Ziobry. Jak w XVII wieku wojna trzydziestoletnia, tak rozpoczęty w 2015 r. morderczy konflikt może nie tylko trwać w nieskończoność, ale także zrujnować Europę. Bez wzajemnego zaufania krajów członkowskich do swoich sądów zanikają przecież fundamenty, na których opiera się konstrukcja Unii. Dla naszego kraju zaś upadek Wspólnoty musi z kolei prowadzić do zmierzchu najlepszego okresu w dziejach.