Codzienne konferencje premiera Mateusza Morawieckiego, prezydenta Andrzeja Dudy i ministrów rządu Zjednoczonej Prawicy pokazują pogłębiający się kryzys państwa. Potwierdziła to dzisiejsza konferencja premiera i ministrów zdrowia i edukacji oraz orędzie prezydenta. Mimo wprowadzenia stanu epidemii, zamknięcia przedszkoli, żłobków i szkół do Wielkanocy, ogromnego zagrożenia jakie niesie koronawirusa dla Polaków, szef rządu i głowa państwa, nie widzą powodów do przełożenia terminu wyborów prezydenckich 10 maja.
Dowiedz się więcej: Premier: Wprowadzamy dzisiaj stan epidemii
Aż 70 proc. Polaków domaga się przełożenia wyborów - wynika z badania przeprowadzonego na zlecenie "Super Expressu" - a tylko 12 proc. jest za utrzymaniem pierwotnego terminu. Dlaczego więc władza nie słucha suwerena i nie wprowadza stanu wyjątkowego, który mógłby pomóc w znacznym zablokowaniu rozprzestrzeniania się koronawirusa? Ponieważ trzeba byłoby przełożyć majowe wybory. A tego PiS chce uniknąć.
Zobacz wyniki sondażu: Tylko 12 procent chce wyborów w maju
Radość jest dzisiaj towarem deficytowym w Polsce, ale w PiS jej nie brakuje. W partii rządzącej zapanował triumfalizm po zebraniu ponad dwóch milionów podpisów poparcia pod kandydaturą Andrzeja Dudy oraz po publikacji najnowszego sondażu, który daje obecnemu prezydentowi dużą przewagę nad kontrkandydatami.