Boris Johnson staje przed diabelskim wyborem. Aby nie przejść do historii jako premier, który doprowadził do odcumowania Irlandii Północnej od reszty Zjednoczonego Królestwa, musi zapewnić, że takie same regulacje będą obowiązywały w Belfaście, jak w Londynie. To jednak musi oznaczać przywrócenie kontroli na granicy między Republiką Irlandii, która będzie stosowała europejskie prawo, a Ulsterem, gdzie stosowane ono nie będzie. W ten sposób fundament porozumienia wielkopiątkowego, które przed przeszło dwoma dekadami przywróciło pokój na Zielonej Wyspie, zostanie wysadzony w powietrze, a starcia między katolikami i protestantami znowu mogą stać się codziennością. Ponieważ demografia jest nieubłagana i Brytyjczycy będą coraz bardziej w mniejszości w Irlandii Północnej, oznacza to stopniową utratę kontroli przez rząd Elżbiety II nad tą prowincją.
Ale druga z opcji, przed którą staje Boris Johnson, też nie jest bez wad. Zgodnie z nią w Ulsterze na stałe obowiązywały będą europejskie normy towarowe i stawki celne. W ten sposób co prawda kontroli na granicy z Republiką Irlandii by nie było, ale w miarę jak Londyn wprowadzałby coraz więcej odmiennych regulacji niż te ustanowione w Brukseli, narastałoby poczucie, że w Belfaście jest się w innym kraju. To jest być może nawet jeszcze szybsza droga do odłączenia się Ulsteru od reszty królestwa.
Pokój w Irlandii Północnej zawsze zasadzał się na członkostwie tak Wielkiej Brytanii, jak i Republiki Irlandii w Unii Europejskiej. Bez tego warunku utrzymanie delikatnego kompromisu jest po prostu niemożliwe. Zapewniając przed referendum z 2016 r., że jest inaczej, Johnson albo żył w nieświadomości, albo oszukiwał wyborców. Z całą pewnością takiego stanu rzeczy świadome były natomiast władze w Dublinie. Cała Unia stała się ich zakładnikiem i przyjęła bardzo twardą strategię negocjacji z Londynem. Czy władze Republiki Irlandii pchały Brukselę w tym kierunku, bo wiedziały, że im większą katastrofą skończy się brexit, tym szanse na zjednoczenie Zielonej Wyspy będą większe? Warto zastanowić się nad taką hipotezą.