Przytłaczająca większość badanych, niemal 60 proc., nie potrafi wskazać dziś lidera opozycji – wynika z najnowszego sondażu IBRiS dla „Rz". Polacy podzielają więc zdanie, które od dłuższego czasu powtarzają komentatorzy – największą słabością opozycji jest brak wyrazistego lidera. Równocześnie Polacy cenią sobie instytucje – takie jak partie polityczne. Pierwsze miejsce w zestawieniu zajmuje Borys Budka – szef Platformy, drugie Rafał Trzaskowski – wiceprzewodniczący PO, a trzecie Szymon Hołownia, twórca ruchu Polska 2050.
To PO wciąż jest uznawana za najpoważniejszą siłę na opozycji, a miano lidera przypada jej szefowi. Problemem jest jednak to, że na Budkę wskazuje zaledwie 13 proc. badanych, na Trzaskowskiego 9 proc., a na Hołownię 8 proc. Donald Tusk z 4,5 proc. wskazań zajmuje miejsce tuż za podium.
0,4 proc. wskazań Grzegorza Schetyny, Marty Lempart czy Małgorzaty Kidawy-Błońskiej pokazuje, że ankietowani – już albo jeszcze – nie traktują tych postaci jako poważnych graczy na opozycji.
Z pewnością Borys Budka, który dokładnie rok temu objął władzę w PO, inaczej wyobrażał sobie tę rocznicę. Werdykt wyborców jest jednak jednoznaczny – przewodniczącemu największej partii opozycyjnej nie ma być miło, tylko ma być liderem prowadzącym opozycję do boju.
Słabość opozycji widać szczególnie dziś, gdy obóz rządzący znalazł się w impasie. Z jednej strony jest pandemia. Z drugiej strony prezydent Andrzej Duda podkłada się krytykom – na przykład niezrozumiałym godnościowym wetem, jak trafnie nazwał Wojciech Szacki z „Polityki Insight" ruch prezydenta, by odrzucając niezbyt ważną dla opinii publicznej ustawę, zemścić się za zniewagi, jakich doznaje od Zjednoczonej Prawicy. Całości dopełnia kuriozalny wywiad w TVN24, gdzie prezydent nie widział nic niestosownego w sposobie, w jaki policja traktuje protestujących (przecież nikt nie zginął) czy w wysyłaniu nielubianych przez władzę prokuratorów do odległych miast (przecież mogą zmienić pracę). Prezydent powtórzył prokuratorom słynne „niech jadą", które niegdyś posłanka PiS Józefa Hrynkiewicz rzuciła lekarzom, gdy grozili, że jeśli nie poprawią się ich warunki pracy, wyemigrują. Można by też dosadniej stwierdzić, że Andrzej Duda pokazał im gest Joanny Lichockiej. Metafory można mnożyć, tyle tylko że opozycja nawet tak ewidentnego błędu nie potrafi wykorzystać.