Pisarze kształtują obraz epoki. Kto w to nie wierzy, niech sięgnie do archiwów Związku Literatów Polskich. Można w nim znaleźć ślady słynnej historii z lutego 1968 roku, kiedy na forum nadzwyczajnego zebrania Oddziału Warszawskiego ZLP, podczas dyskusji o zdjęciu z repertuaru Teatru Narodowego dejmkowskich „Dziadów”, pisarz, kompozytor i felietonista „Tygodnika Powszechnego” w jednym, Stefan Kisielewski wypowiedział znamienne słowa z tytułu tego felietoniku.
Dotyczyły ni mniej, ni więcej - projektu stanowiska OW w sprawie cenzurowania kultury, a w całości brzmiały tak: „Opowiadam się za rezolucją kolegi Kijowskiego, która stawia sprawę całościowo na tle tej skandalicznej dyktatury ciemniaków w polskim życiu kulturalnym, jaką obserwujemy od dłuższego czasu”.
Bez wątpienia Kisiel rzucił swoją myśl en passant, bez zamiaru stygmatyzowania epoki, ale wyszło inaczej. I to za sprawą samego pierwszego sekretarza nieboszczki PZPR – Władysława Gomułki. Oto bowiem towarzysz Wiesław poczuł się osobiście tą wypowiedzią urażony i w publicznym wystąpieniu oskarżył Kisielewskiego oraz kolegów o nielojalność i pobieranie państwowych dotacji: „Te dotacje i subwencje powstają z pracy narodu, z pracy tych, których jaśnie oświecony wróg Polski Ludowej – Kisielewski, określił pogardliwie mianem ciemniaków”.
Jak pamiętamy Kisiela, z pewnością nie miał na myśli całego narodu, tylko tę jego część, którą faktycznie miał za ciemniaków. Niemniej, niezależnie od intencji, strzał okazał się niezwykle celny, powtarzany przez obie strony „dziadowskiej” afery tak często, że określenie „dyktatura ciemniaków” trafiło na stałe do języka potocznego i podręczników.
Kiedy więc dziś wspominamy Gomułkę i jego towarzyszy, określenie „dyktatura ciemniaków” pojawia się samo. Z automatu. Z ponurym obliczem głównego „ciemniaka”, Władysława Gomułki na planie pierwszym. Czy mogło być inaczej? Pewnie tak. Wystarczyło, by Gomułka nie poczuł się urażony, nie epatował, nie szydził i nie szczuł prasy przeciw literatom. W ogóle nie należy szczuć przeciw literatom. Nie tylko z przyzwoitości, ale też dlatego, że „robią w języku”. Kształtują obraz epoki, w której żyją. Zostawiają trwałe ślady w kulturze.