Zapewne do ostatniej chwili nie będziemy mieli pewności co do wyniku głosowania polskiego Sejmu w sprawie ratyfikacji decyzji o zasobach własnych Unii Europejskiej, czyli utworzeniu Europejskiego Funduszu Odbudowy. To zresztą typowe dla współczesnej Polski. Decyzje fundamentalnie ważne dla przyszłości kraju podejmowane są po zajmujących tygodnie gierkach taktycznych, jakby chodziło o kwestię immunitetu podrzędnego posła, a nie o decyzję o gigantycznych skutkach finansowych dla Polski i całej Unii.
Można się na to zżymać, ale trzeba rozumieć, że to efekt zawinionego głównie przez rządzących totalnego deficytu zaufania i skrajnej polaryzacji polskiej sceny politycznej. Tym razem polski Sejm zagłosuje nie tylko w naszej sprawie, ale w sprawie przyszłości Wspólnoty.
Decyzja o zasobach własnych to krok w stronę większej integracji i sprawniejszych instrumentów solidarnościowych. Eurosceptycy będą przeciw, ale dla wszystkich, którzy wierzą, że miejsce Polski jest we wspólnocie świata zachodniego, sprawa poparcia tej decyzji jest oczywista. Tym bardziej że jako Polska jesteśmy jednym z głównych finansowych beneficjentów projektu. Dlatego nikt przytomnie myślący nie może mieć w tej sprawie wątpliwości. Fundusz trzeba przyjąć, pozostaje tylko pytanie o ścieżkę. I trudny problem braku zaufania do rządzących.
Ze wspólnego frontu opozycji wyłamała się już lewica. Podjęła rozmowy z rządem. Doszło do uzgodnień. Czy to błąd? Rozstrzygnie historia, ale trudno założyć, że przedstawiciele lewicy to ignoranci i ludzie złej woli. Chcę wierzyć, że walczyli o zabezpieczenia na rzecz obywatelskiej kontroli nad KPO nie tylko ze względu na bieżący interes polityczny, ale też dla dobra państwa.
Jeśli lewica nie wycofa się z uzgodnień, do ratyfikacji dojdzie. Nawet wbrew kontestującej ratyfikację z pozycji taktycznych Koalicji Obywatelskiej. Czy KO wstrzyma się od głosu, czy zagłosuje przeciw – nie ma żadnego znaczenia. Będąc przeciw, przejdzie do historii (a odbije się to echem w rządowej propagandzie już w minutę po głosowaniu) jako formacja, która nie pojęła, że są sprawy, które wyrywają się chwili i powinny być materią narodowego i cywilizacyjnego konsensusu. Fundusz Odbudowy to właśnie taka sprawa.