Nie ufam politykom, którzy wypowiadają się na temat koronawirusa. Wierzę tylko w to, co mówi na ten temat Szumowski – taką wypowiedź starszej pani podsłuchałem w poniedziałek. To wypowiedź jednostkowa, a socjologia taksówkowo-tramwajowa, czyli opieranie twardych ocen na opiniach taksówkarzy lub zasłyszanych rozmów w metrze czy w spożywczaku, może prowadzić na manowce. Jednak tym razem, obserwując reakcje na konferencje prasowe ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego w mediach społecznościowych, można postawić tezę, że minister się na obecnym kryzysie mocno buduje.
Mówi ważny polityk obozu rządzącego: – To niezwykłe odkrycie. Szumowski zamiast posługiwać się wymyślnymi strategiami wizerunkowymi czy komunikacyjnymi, mówi do społeczeństwa tak, jak lekarz do pacjenta. Nie straszy, ale uświadamia, jakie są ryzyka. Długo tłumaczy jaki jest stan zdrowia, mówi o niebezpieczeństwach i szansach. Cierpliwie odpowiada na pytania dziennikarzy, tłumacząc wszystko w zrozumiały sposób. W ten sposób niezwykle buduje swoją wiarygodność.
Szumowski miał dobry start jako minister zdrowia. Zastąpił Konstantego Radziwiłła, który był cenionym lekarzem i wieloletnim szefem Izby Lekarskiej, ale jako minister okazał się dość kostyczny. Szumowski, znacznie bardziej elastyczny, rozpoczął od zmniejszenia napięcia między rządem a rezydentami w wielomiesięcznym proteście lekarzy robiących specjalizację, a narzekających na fatalne warunki finansowe. Później jednak ugrzązł w bieżącym administrowaniem permanentnym kryzysem, jakim jest polski system opieki zdrowotnej. Na tym zaś ciężko zbudować swój wizerunek, najczęściej to minister jest twarzą złych decyzji – ponieważ kołdra jest za krótka, przeciąganie ją w różne strony, oznacza, że gdzie indziej pojawiają się braki, za które wszyscy oskarżają szefa resortu zdrowia.
Mimo to Szumowski w ciągu dwóch lat od kiedy zastąpił Radziwiłła się nie zużył. I w czasie kryzysu koronariusowego mógł pokazać swoje talenty. Nie tylko jest dobrym lekarzem (mogę to napisać jako pacjent jego oddziału w klinice kardiologicznej), ale również zbudować wiarygodność stając się twarzą walki z epidemią. Wzrost jego politycznych akcji szybko zauważyli inni politycy. Konferencje z nim urządza premier Mateusz Morawiecki czy prezydent Andrzej Duda, by skorzystać na jego wizerunku. I jeśli za okaże się, że polskie państwo zdało egzamin z epidemii koronawirusa, będzie to wizerunkowa zasługa Łukasza Szumowskiego i po części też Michała Dworczyka, szefa Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, który podjął się koordynacji pracy różnych rządowych agend czy instytucji do walki z epidemią.
Biorąc pod uwagę fakt, że koronawirus może zdominować politycznie najbliższe tygodnie i przyćmić regularną kampanię wyborczą, to właśnie skuteczność tego duetu, może rozstrzygnąć o wyniku wyborów prezydenckich. Gdyby jednak koronawirus przerósł polskie państwo Szumowski i tak będzie miał silną pozycję. Bo wszak nawet najlepszym lekarzom nie zawsze udaje się dokonywać cudów.