Między sądem a demokracją

Proces o wyborczy spot PiS ma, co podkreślają krytycy, znaczenie precedensowe. Wprawdzie we wcześniejszych wyborach partie, a także osoby prywatne wytaczały procesy o reklamówki konkurencji, ale zwykle chodziło o podawanie nieprawdziwych informacji, np. na temat wzrostu cen, który w rzeczywistości był znacznie niższy.

Publikacja: 27.04.2009 20:52

Natomiast proces przeciw spotowi PiS niebezpiecznie ociera się o problem interpretacji. Byłoby absolutnie niedopuszczalne, gdyby sądy w Polsce zaczęły dochodzić trafności przekazów zawartych w reklamówkach wyborczych, również tych, które składają się na negatywną kampanię – a taką z pewnością jest filmik PiS. Innymi słowy, gdyby zaczęły odnosić się do opinii, a nie do informacji.

Niebezpiecznym sygnałem jest już gotowość, z jaką sądy polskie wchodzą w rolę arbitra w sporach publicystycznych. To jeden z elementów aktywizmu sędziowskiego – zjawiska obecnego od jakiegoś czasu w kręgu całej zachodniej cywilizacji, gdy ambitni sędziowie poszerzają pole działania wymiaru sprawiedliwości. W Polsce mieliśmy z owym aktywizmem do czynienia choćby w działalności Trybunału Konstytucyjnego. Tym bardziej należy się domagać ostrożności w interwencjach wymiaru sprawiedliwości w sprawy czysto polityczne, a taką jest kampania wyborcza.

Sprawa reklamówki PiS jest o tyle pouczająca, że pokazuje płynność przechodzenia informacji w interpretację. Czy informację, że firma żony ministra skarbu zwiększyła swoje obroty, od kiedy otrzymał on swoją funkcję, można zinterpretować jako przyznawanie przez partię rządzącą kontraktów swoim ludziom?

Dotychczas nawet ostrzejsze spoty wyborcze, jeśli nie zawierały jednoznacznie fałszywych informacji, nie były karane. Czy obecną interwencję sądu można uznać za postęp czy wręcz przeciwnie, za zagrożenie demokracji?

Wyrok sądu apelacyjnego sprawę łagodzi, ale nie załatwia. Należy pamiętać, że wolność i demokracja mają swoją cenę, którą warto zapłacić.

[ramka][link=http://blog.rp.pl/wildstein/2009/04/27/miedzy-sadem-a-demokracja/]Skomentuj[/link][/ramka]

Natomiast proces przeciw spotowi PiS niebezpiecznie ociera się o problem interpretacji. Byłoby absolutnie niedopuszczalne, gdyby sądy w Polsce zaczęły dochodzić trafności przekazów zawartych w reklamówkach wyborczych, również tych, które składają się na negatywną kampanię – a taką z pewnością jest filmik PiS. Innymi słowy, gdyby zaczęły odnosić się do opinii, a nie do informacji.

Niebezpiecznym sygnałem jest już gotowość, z jaką sądy polskie wchodzą w rolę arbitra w sporach publicystycznych. To jeden z elementów aktywizmu sędziowskiego – zjawiska obecnego od jakiegoś czasu w kręgu całej zachodniej cywilizacji, gdy ambitni sędziowie poszerzają pole działania wymiaru sprawiedliwości. W Polsce mieliśmy z owym aktywizmem do czynienia choćby w działalności Trybunału Konstytucyjnego. Tym bardziej należy się domagać ostrożności w interwencjach wymiaru sprawiedliwości w sprawy czysto polityczne, a taką jest kampania wyborcza.

Komentarze
Jędrzej Bielecki: Broń atomowa. Duda tego nie potrafi
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Czego PiS nie zrozumiał, głosując przeciw rezolucji Parlamentu Europejskiego?
Komentarze
Bogusław Chrabota: Nie kwestionować roli NATO! Nie mamy realnej alternatywy
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Sondaże bezlitosne dla kandydata PiS. Czy wystawienie Karola Nawrockiego było błędem?
Materiał Promocyjny
O przyszłości klimatu z ekspertami i biznesem. Przed nami Forum Ekologiczne
Komentarze
Rusłan Szoszyn: Zełenski zaryzykował, czas na krok Putina. To już koniec wojny?
Materiał Promocyjny
Sezon motocyklowy wkrótce się rozpocznie, a Suzuki rusza z 19. edycją szkoleń