Jeszcze dekadę temu rozpętywanie wojny w Europie wydawało się całkowitym absurdem. Granice były stabilne, a kłócące się państwa szukały rozstrzygnięcia w międzynarodowych trybunałach, jak np. Słowenia i Chorwacja spierające się o przebieg granic morskich. Ale w opłotkach naszego kontynentu wyrósł polityk, który zmienił pojęcie o tym, co dozwolone, a co nie.
Atakując Gruzję w 2008 r., Władimir Putin znów uczynił z wojny „politykę prowadzoną innymi środkami". Ta definicja pruskiego generała Clausewitza, przekazana pokoleniom radzieckich ludzi przez Włodzimierza Lenina, nadal jest popularna wśród kremlowskiej elity władzy. Jak bardzo, przekonaliśmy się wszyscy w 2014 r., gdy Rosja znów uderzyła, tym razem na Ukrainę.