Michał Płociński: Sean „Diddy” Combs to potwór. Wszyscy w branży wiedzieli, a i tak dostawał nagrody

Jeśli komuś się wydawało, że po licznych skandalach seksualnych w amerykańskim show-biznesie cokolwiek się zmieniło, to pora spojrzeć prawdzie w oczy: „canceluje” się ludzi za dwuznaczne zachowania na planie filmowym, a wokół brutalnych gangsterów jak Sean „Diddy” Combs panuje nadal zmowa milczenia.

Publikacja: 24.09.2024 15:04

Sean "Diddy" Combs

Sean "Diddy" Combs

Foto: REUTERS/Eduardo Munoz

Sean „Diddy” Combs, znany dawniej jako Puff Daddy, nie jest wybitnym raperem. Jako producent wyróżniał się smykałką do hitów – widziany jest bardziej jako show-biznesowy wizjoner niż muzyczny geniusz. Zawsze był uznawany za świetnego menedżera, kreatora gwiazd. Zaczął od wypromowania królowej hip-hop soulu Mary J. Blige oraz jednej z prawdziwych legend rapu – Notoriousa B.I.G. Potem byli Usher, Lil' Kim, Mase czy boysband 112. A pomagał także w sukcesach R. Kelly’ego czy nawet Jennifer Lopez. Ale im więcej wiemy o jego „metodach pracy” z ludźmi, tym więcej pojawia się pytań o wykreowane przez niego kariery oraz w ogóle o funkcjonowanie całego amerykańskiego show-biznesu. W końcu nazwa jego wytwórni – Bad Boy Records – nie wzięła się znikąd.

Sean „Diddy” Combs: groźny gangster udający wydawcę muzycznego

W historii króla Harlemu mamy bowiem wszystko, co najgorsze w chorobliwej pogoni za kolejnymi milionami. I w takim stężeniu, że gdyby te wszystkie przykłady iście mafijnego stylu prowadzenia biznesu upakować do scenariusza filmu gangsterskiego, to paradoksalnie wyszedłby kompletny kicz, bo nikt rozsądny by nie uwierzył, że filmowców nie poniosła za mocno fantazja. Mówimy bowiem m.in. o wymuszaniu haraczy, zbiorowych gwałtach, szantażach, a nawet handlu ludźmi i niewyjaśnionych morderstwach. A wszystko pod przykrywką wytwórni muzycznej.

Czytaj więcej

P. Diddy jak Jeffrey Epstein: Zarzuty dla rapera. Czy jego proces pogrąży inne gwiazdy?

Wraz z kolejnymi doniesieniami i oskarżeniami Sean Combs jawi się jako coraz większy potwór, który artystów i innych współpracowników uzależniał od siebie typowo gangsterskimi metodami: szantażując ich nagraniami z ustawionych orgii z prostytutkami, a potem zastraszając zbiorowymi gwałtami. Zresztą od lat ciągną się za nim pytania o rolę w morderstwach Notoriousa w Los Angeles i szczególnie Tupaca Shakura w Las Vegas.

Pisząc wprost, Sean „Diddy” Combs stał na czele groźnej grupy przestępczej, a nie firmy fonograficznej. To zresztą w branży było tajemnicą poliszynela, a w przestrzeni publicznej co chwila padały kolejne oskarżenia od następnych współpracowników, ale gangster udający wydawcę zawsze potrafił je uciszać. W amerykańskim show-biznesie panowała bowiem zmowa milczenia i zdawało się, że takie oskarżenia robią dużo większe problemy samym sygnalistom niż Combsowi.

Na szczęście sytuacja zmieniła się pod koniec 2023 roku, gdy telewizja CNN ujawniła nagranie z kamery umieszczonej na hotelowym korytarzu, gdzie widać, jak „Diddy” brutalnie kopie oraz ciągnie po dywanie swoją długoletnią partnerkę Casandrę „Cassie” Venturę. Przy czym „Cassie” w listopadzie 2023 roku oskarżyła go nie tylko o gwałt, ale wręcz o długotrwałe wykorzystywanie seksualne i psychiczne.

Co sprawa „Diddy’ego” mówi o amerykańskim show-biznesie

W poniedziałek 16 września Sean Combs został aresztowany na nowojorskim Manhattanie i oskarżony o ściąganie haraczy, handel ludźmi w celach seksualnych i transport w celu prostytucji. Wygląda na to, że tym razem nic już go nie uratuje. Internauci odkopują kolejne wywiady sprzed lat, w których „Diddy” sam się pogrąża – na przykład w jednym przyznaje otwarcie, że na imprezach więzi kobiety, by móc wykorzystywać je seksualnie. Tak, naprawdę: Combs sam opowiadał o tym w wywiadzie. Wszystko więc od dawna było na wyciągnięcie ręki (myszki?), tylko cały show-biznes bał się wobec gangstera publicznie wysuwać oskarżenia.

Czytaj więcej

Sean „Diddy” Combs aresztowany. Kłopoty gwiazdora rapu z majątkiem wartym 800 mln dolarów

Sytuacja w branży była do tego stopnia patologiczna, że jeszcze w zeszłym roku na gali MTV VMAs najpopularniejsza telewizja muzyczna przyznała Combsowi honorową nagrodę Global Icon Award za całokształt twórczości. Jeśli komuś więc się wydawało, że po licznych skandalach seksualnych w amerykańskim show-biznesie cokolwiek się zmieniło, to pora spojrzeć prawdzie w oczy: „canceluje” się ludzi za dwuznaczne zachowania na planie filmowym, a wokół brutalnych gangsterów panuje nadal zmowa milczenia.

Na szczęście Seanowi Combsowi ta zmowa już raczej nie pomoże, zarzuty są bardzo poważne. Ale mechanizmy w branży pozostają niestety bez zmian: wszyscy troszczą się jedynie o pieniądze i własne kariery, a co tam kogo obchodzą jakieś gwałty zbiorowe i handel ludźmi…

Sean „Diddy” Combs, znany dawniej jako Puff Daddy, nie jest wybitnym raperem. Jako producent wyróżniał się smykałką do hitów – widziany jest bardziej jako show-biznesowy wizjoner niż muzyczny geniusz. Zawsze był uznawany za świetnego menedżera, kreatora gwiazd. Zaczął od wypromowania królowej hip-hop soulu Mary J. Blige oraz jednej z prawdziwych legend rapu – Notoriousa B.I.G. Potem byli Usher, Lil' Kim, Mase czy boysband 112. A pomagał także w sukcesach R. Kelly’ego czy nawet Jennifer Lopez. Ale im więcej wiemy o jego „metodach pracy” z ludźmi, tym więcej pojawia się pytań o wykreowane przez niego kariery oraz w ogóle o funkcjonowanie całego amerykańskiego show-biznesu. W końcu nazwa jego wytwórni – Bad Boy Records – nie wzięła się znikąd.

Pozostało 84% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Komentarze
Marek Kozubal: Po godzinach pracy urzędu nikt się nie zajmuje zarządzaniem kryzysowym
Komentarze
Dlaczego wizerunek wojska zyska na powodzi?
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Powódź w Polsce. Dlaczego Donald Tusk wyjdzie z tego kryzysu silniejszy?
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Powódź w Polsce. Ktoś tu gra na polityczną polaryzację
Komentarze
Maciej Miłosz: Czy powódź przekona polityków, by oddali komunikację w ręce specjalistów