Nieczęsto podkreślamy, że Rosja to państwo terrorystyczne. A przecież za takie uznaje je znaczna część szeroko pojętego Zachodu. I to od wielu miesięcy, odkąd skala i brutalność rosyjskich zbrodni na Ukrainie była dla wszystkich jasna. Parlament Europejski przyjął w listopadzie rezolucję w tej sprawie. Rosję określono w niej państwowym sponsorem terroryzmu i państwem stosującym terroryzm. Również polski Sejm w grudniowej uchwale nazwał Federację Rosyjską państwem wspierającym terroryzm i stosującym środki terroru.
Terroryzm – bezwzględny atak mający zastraszyć społeczeństwo i coś na nim i władzach wymusić – pasuje do wielu rosyjskich działań w Ukrainie. Do wycelowywania rakiet w szpitale, w teatr w Mariupolu, dworzec kolejowy pełen szykujących się do ucieczki cywilów. Torturowanie mieszkańców, strzelanie do przechodniów, polowanie na przedstawicieli elit.
Czytaj więcej
Zniszczenie prawie połowy tamy w Nowej Kachowce na Dnieprze wywołało pięciometrową falę powodziową, która zatapia wojskowe umocnienia.
Pasuje też wysadzenie tamy na Dnieprze, czego Rosjanie się wypierają. Uwierzyć im trudno. Nie uwierzyła Komisja Europejska, mówiąc o nowym, bezprecedensowym poziomie „przerażającej i barbarzyńskiej natury rosyjskiej agresji przeciw Ukrainie”.
Trudno im uwierzyć – tyle już się nakłamali. I – przede wszystkim – to jest w ich stylu. Nie liczą się z ludzkim życiem, nie obchodzi ich, czy ofiarami są cywile, dzieci, staruszkowie. Nie liczą się z cierpieniem. Nie liczą się ze skutkami ataku – ani w bliższej, ani dalszej przyszłości. A te związane z wylewaniem się wody z gigantycznego zbiornika będą długotrwałą katastrofą humanitarną i ekologiczną. Decydującą o życiu. Także o życiu rosyjskich żołnierze i rosyjskich kolaborantów, którym Kreml tradycyjnie się nie przejmuje.